KPN...
d a n e w y j a z d u
86.86 km
58.00 km teren
03:39 h
Pr.śr.:23.80 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:23.0
HR max:201 (101%)
HR avg:168 ( 84%)
Kalorie: 3509 kcal
Rower:Accent Tormenta
...czyli trening maratonowym tempem z Welodromem:)
Z domu wyszedłem parę minut po 8, za późno o te parę minut, więc do metra musiałem mocniej pocisnąć (średnia - 27,6kmh:)). Na Młocinach jestem parę minut przed Tomkiem, spotykam dwóch "welodromów" czekających na niego. Wszyscy razem ruszamy w stronę Białego Domku spokojnym tempem. Na miejscu zbiórki małe zdziwienie, ileż tu osób. Ponoć było nas... 17. Coś tak czuję, że dziś nie będzie za spokojnie. Ruszamy w kierunku Roztoki czerwonym (?) szlakiem. Tempo tak jak myślałem maratonowe, staram się przebić na przód. Co jakiś czas we trójkę lub czwórkę urywamy resztę i czekamy na nich. Puls momentami miałem niezły 195-201, jazdę na 185-188 czułem jak odpoczynek:) Prędkości również bardzo fajne 28-32kmh na singielkach podnosi mocno poziom adrenaliny. W Roztoce robimy małą przerwę, przy okazji wszyscy się zjeżdżają. Chwila odpoczynku i co teraz? Ponoć wracamy, ale na około, jechaliśmy chyba tak: zielony, żółty, czarny... Od samego początku jadę na końcu, ale po wjeździe na szeroką dróżkę znów pnę się do przodu i jadę "w czubie". Tempo jakby spokojniejsze, ale na górkach powtórka, ciśniemy na maksa (przynajmniej ja). Podobnie jak w pierwszej połowie wycieczki tym razem w piątkę uciekamy. Jeden kolarz (niestety jak zwykle nie zapamiętałem imion, sorry) narzuca mocne tempo. W Sierakowie (?) zaczyna się kawałek asfaltem, myślę sobie "Super, w końcu odpocznę". No, nie do końca. Jak asfalt to jedziemy pod wiatr 38-43kmh, cóż trudno. Dalsza część to nadal ostre zapieprzanie. Pod koniec jakieś 3-4km od Białego Domku dwóch kolarzy przede mną nie wyrabia na zakręcie, w wyniku czego muszę wyhamować i "kolega prowadzący" ucieka nam. Wszelakie moje zasoby glikogenu niestety kończą się i grupka mi ucieka. Po straceniu ich z pola widzenia mam nadzieję, że "peleton" dogoni mnie, ale chyba byli za daleko, więc jadę po swojemu, jak się okaże później źle. W wyniku braku znajomości kampinosu kieruję się na Młociny, BD tym razem odpuszczam, a szkoda. W metrze wysiadam na Świętokrzyskiej na kebaba, po obiedzie siły wróciły więc zamiast wracać do metra do domu jadę już rowerem. Napęd dziś niestety odmawiał mi wiele razy posłuszeństwa, przerzutki nie działały jak powinny, co za pech...
Wielkie dzięki chłopaki i dziewczyny za świetny trening:)
hz10% fz21% pz69%(02:28!)
Kategoria s10, 50-100km, ro, KPN