blog rowerowy

2 Sopot - maraton + wyjazd

d a n e w y j a z d u 54.33 km 33.00 km teren 02:39 h Pr.śr.:20.50 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: kcal Rower:Accent Tormenta
Niedziela, 27 czerwca 2010 | dodano: 12.07.2010

W nocy za długo nie pospałem, ale rano czułem się wypoczęty. Co z tego jak i tak nie miałem ani kasku, ani numerka startowego. Plan miałem taki, aby choćby przejechać trasę mini spokojnym tempem nie ścigając się z nikim. Po wczorajszej jeździe wiedziałem, że nikt na maratonie nie będzie się nudzić. Przed startem zawodników pojechałem jeszcze do serwisu, aby skontrowali mi tylne koło bo porobiły się małe luzy, wszystko za free mimo, że nie startowałem w zawodach, dzięki:) Atmosfera w miasteczku bardzo przyjemna. Po wystartowaniu wszystkich zawodników (trzy dystanse) poczekałem jakieś 3-4minuty, pogadałem z gościem w stoisku i spokojnie ruszyłem. Ku mojemu zdziwieniu zawodników z dystansu mini dogoniłem już po około 2km na podjeździe pod wczoraj wspomnianą górkę ze stokiem narciarskim. Wszyscy szli, a ja wolniutko jadąc bez problemu ich wyprzedzałem. W tym momencie obudził się mój duch walki i zacząłem wszystkich pokolei wyprzedzać, wyprzedzać i wyprzedzać aż do końca trasy. Jak się spodziewałem do końca maraton był poprowadzony prześwietnie, nie było żadnego płaskiego odcinka. Wszystko zjechałem i podjechałem (za wyjątkiem końcówki jednego podjazdu, ale nie było jak wyminąć spacerowiczów z rowerami). Na serpentynach zjazdowych nawet nieźle kładłem rower i osiągałem niezłe prędkości, trochę mnie to zdziwiło, bo w Nidzicy miałem spore opory z tymi ostrymi zakrętami na zjazdach. Za drugim bufetem (w przeciwieństwie do innych zawodników nie zatrzymywałem się) spojrzałem na licznik i się zdziwiłem, bo wskazywał już 25km, myślałem, że trasa mini będzie miała jedynie 22. Okazało się, że 33, bardzo się ucieszyłem, im więcej tym lepiej. Myślałem o zjeździe na medio (42km), ale ktoś powiedział, że to jest tylko druga pętla, więc odpuściłem, nie ma sensu jechać drugi raz tego samego. Ostatni kilometr to zjazd, szybki i jak dla mnie zdradliwy. Tak jak wczoraj nie wyrabiam się w jednym zakręcie i wypadam z ścieżki, ale na szczęście wyhamowuje i nie lecę na dół, a pani fotograf w porę ucieka na bok. Na mecie wyprzedzam jeszcze jednego zawodnika. Jego czas to 1.37, ja odejmuję sobie jakieś 3-4 minuty, czyli mam 1.33 co daje mi około 75-80 miejsce na 408. Gdyby mnie nie hamowali poprzedzający mnie zawodnicy było by znacznie lepiej, ale i tak nie jest źle.
Podsumowując
trasa maratonu - najlepsza jaką kiedykolwiek jechałem
organizacja - niezła, oznakowanie - ok, miasteczko - też ok
bufety i posiłek regeneracyjny - nie wiem bo nie skorzystałem
pogoda - świetna
Po maratonie jedziemy na pizzę, następnie na pole namiotowe, szybkie pakowanie i trzeba jechać. Mam chwilę do odjazdu pociągu więc udaję się na chwilkę na plażę. Podróż mija szybko i przyjemnie, z Malborka do Sztumu już jadę rowerem...





Kategoria 50-100km, ro, s10, morze, ze zdjęciem


komentarze
jasiu32
| 18:49 czwartek, 15 lipca 2010 | linkuj Hehe, w sumie racja... Myślałem, że te 3 minuty spokojnie wystarczą żebym nikogo nie dogonił, ale przynajmniej się po ścigałem ;D
ktone
| 18:45 czwartek, 15 lipca 2010 | linkuj Janek a nie sądzisz, że powinieneś poczekać ciut więcej niż 3min i stresować ogon?;p
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa asiez
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]