blog rowerowy

6 - Przełęcz Karkonoska, wodospady

d a n e w y j a z d u 103.35 km 25.00 km teren 06:45 h Pr.śr.:15.31 km/h Pr.max:79.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: kcal Rower:Accent Tormenta
Piątek, 9 lipca 2010 | dodano: 14.07.2010

Wczoraj była "niższa" wycieczka, więc dziś jedziemy w Karkonosze czyli więcej ostrzejszych podjazdów.
Marcin i Ola chcą zdobyć przełęcz Karkonoską, więc tam z początku się kierujemy. Różnica jest taka, że oni jadą przez las i zaczynają podjazd za Przesieką, a ja chcę tym razem podjechać od początku do końca, czyli zaczynam z samego dołu. Do Podgórzyna zjeżdżam główną drogą.

Ciepło i słonecznie dzisiaj, niby fajnie, ale będę toną w strugach potu. Mijam wiele grupek kolarzy, później okaże się, że jutro są Górskie Mistrzostwa Szosowe. Koło stacji orlen zaczynam podjazd. Z początku łagodnie, w Przesiece robi się stromiej. Mimo 5 mocnych dni jazdy po górach nie czuję mięśni, czyżby organizm przyzwyczaił się do tak intensywnego wysiłku? Tym razem na przełęcz wjeżdżam bez żadnych wężyków i jakoś łatwiej mi poszło. Oczywiście wypiąłem się dopiero na samego górze:)

Na górze susze mokre ubrania. Po godzinie czekania zjeżdżam w dół 500m zrobić zdjęcia jak się męczą :D

Po zrobieniu zdjęcia muszę znów podjechać te ostatnie jak dla mnie najgorsze 500m... Chłopaki proponują pętlę 10km, tym razem jadę, bo wiem, że może być ciekawie. Na początku kawałek zjazd drogą do SM, potem podjazd, zjazd żółtym, kawałek po dużych kamieniach, udaje mi się większość zjechać.

Kamienie znikają i pojawia się zjazd. Pod koniec tak rozgrzewam tylną obręcz, że dętka wybucha. Czekamy 3-4 minuty aż obręcz ostygnie i zabieram się za zmianę. Dętka przedziurawiona od strony obręczy, hehe.

Specjalnie się nie spieszę, bo ponoć mamy dużo czasu. Już po serwisie podjeżdżamy prawie aż na samą przełęcz czeską szosą. Marcin i Łasic odjeżdżają mi i spokojnie sam jadę. Na miejscu czeka na nas Ola. Zjeżdżamy do Špindlerůvego Mlýna terenem. Równo na 1000m n.p.m. ja z Olą jedziemy w dół, a chłopaki na około...

W mieście jemy "obiad", jem to samo co wczoraj. W Labskiej zwiedzamy fajną tamę.

Stąd generalnie jedziemy w kierunku Harrachova, ale jak to bywa z Łasicem krążąc. Z głównej drogi zjeżdżamy na przyjemny podjazd wśród drzew.


Zjazd, podjazd, zjazd, podjazd - tak to w skrócie wyglądało. Świetnie mi się jechało, w ogóle nie było chodzenia - idealnie:)

Dojeżdżamy do Labskiej boudy po drodze rozdzielając się. Ola i ja jedziemy krótszą drogą spokojnym tempem. Pod samą boudą robi się ekstra stromo, pewnie z 30%. Prawie na samym końcu ucieka mi przednie koło i muszę podprowadzić parę metrów. Z LB mamy wieeeeele kilometrów zjazdu. Swój rekord prędkości podbijam tym razem na 79kmh!!! Dojeżdżamy do Mumlavskiego wodospadu. Mimo, że jest już późno i zimno wszyscy wchodzimy z rowerami do wody:)

Z Harrachova główną drogą przez Jakuszyce do Szklarskiej Poręby. Standardowo zjeżdżamy na pizzę. W pensjonacie jesteśmy po 22.
Dzisiejszy dzień podobnie jak wczorajszy strasznie przypadł mi do gustu, w dalszym ciągu jeździło mi się świetnie, trasa świetna, towarzysze podróży świetni - czego chcieć więcej?
Przewyższenia - lekko ponad 2000m


Kategoria 100-200km, góry, ro, s10, Szklarska Poręba 2010, ze zdjęciem


komentarze
wojekk
| 11:50 czwartek, 15 lipca 2010 | linkuj Super wycieczka, marzy mi się taki wypad.
JPbike
| 19:38 środa, 14 lipca 2010 | linkuj Taki sposób spędzania letniego czasu z rowerem w Karkonoszach - nic dojąć, nic ująć :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa wstaw
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]