100-200km
Dystans całkowity: | 3304.01 km (w terenie 675.00 km; 20.43%) |
Czas w ruchu: | 142:54 |
Średnia prędkość: | 23.12 km/h |
Maksymalna prędkość: | 79.00 km/h |
Maks. tętno maksymalne: | 198 (97 %) |
Maks. tętno średnie: | 181 (91 %) |
Suma kalorii: | 73581 kcal |
Liczba aktywności: | 27 |
Średnio na aktywność: | 122.37 km i 5h 17m |
Więcej statystyk |
odwiedziny
d a n e w y j a z d u
142.30 km
0.00 km teren
05:01 h
Pr.śr.:28.37 km/h
Pr.max:52.70 km/h
Temperatura:
HR max:187 ( 94%)
HR avg:150 ( 75%)
Kalorie: 4671 kcal
Rower:ridley
Budzi mnie mocne słońce, dobrze:) Wyjeżdżam po 9. Przejazd przez Warszawę dobija mnie - nie mogę trafić na chociaż dwa pod rząd zielone światła. Jest jedynie jeden miły akcent - na Puławskiej mam specjalny dla siebie pas. Za Warszawą łapię żagle i do Czosnowa dojeżdżam w moment. Mam jeszcze dwie godziny czasu do 13 więc zamiast na NDM kieruję się na Serock. Wiatr na tym odcinku jest masakryczny, więc w Dębę odbijam na Legionowo - nie chcę przesadzić, bo zaczyna odzywać się moja lewa łydka. W Legionowie robię godzinny postój, spotykam paru znajomych, najadam się i wracam do domu. Do domu staram się już jechać lekko, aczkolwiek momentami się po prostu nie da:)
k 90/121
12/62/24specjalny pas
© jasiu32most
© jasiu32zapora
© jasiu32mazovia
© jasiu32
Kategoria 100-200km, ridley, s13
początki prawdziwej wiosny
d a n e w y j a z d u
120.10 km
0.00 km teren
04:07 h
Pr.śr.:29.17 km/h
Pr.max:60.50 km/h
Temperatura:14.0
HR max:181 ( 91%)
HR avg:148 ( 74%)
Kalorie: 3672 kcal
Rower:ridley
Ostatnio cały czas robię mocne, za mocne treningi, więc dziś planuję spokojne 4h jazdy. Pogoda na szczęście dopisuje, jest ciepłoo, słońce świeci, a wiatr wieje z południa. Zakładam bardziej letnie (m.in. krótkie spodenki) niż zimowe ciuchy i jazda. Mimo tylko 4h snu noga dziś leciutka, sama podawała, dawno tak przyjemnie mi się nie jechało. Ostatnia godzina trochę gorsza, słońce zachodzi, a ja na siłę szukam asfaltów, żeby mieć te planowe 4 godziny jazdy. Miało być spokojnie i przez pierwsze dwie godzine tak było. Po 60km organizm sam wszedł na wyższe obroty i aż szkoda było schodzić z pulsu 150-160.
k 83/114
14/69/16las
© jasiu32wał
© jasiu32
Kategoria 100-200km, ridley, s13
Pożegnanie zimy
d a n e w y j a z d u
100.26 km
0.00 km teren
03:42 h
Pr.śr.:27.10 km/h
Pr.max:48.00 km/h
Temperatura:6.0
HR max:191 ( 96%)
HR avg:154 ( 77%)
Kalorie: 3393 kcal
Rower:Accent Tormenta
Wyjechałem po 10 bez żadnego pomysłu na trasę. Nie wiedziałem kompletnie gdzie jadę, wiedziałem jedynie, że mam zajebistego kaca, który trzymał się aż do Piskórki czyli ponad 10km... Coś dziwnego działo się też z pulsem, skakał jak szalony, dopiero na drugim kółku się ustabilizował. Potem już było lepiej, ale tak czy siak wiatr dzisiaj rozdawał karty, szczególnie gdy się jedzie w pojedynkę. Przejechałem dwa 45kmowe kółka + dojazd i powrót co dało łącznie stówkę na pożegnanie zimy, prawie jak rok temu.
Miały być tlenowe 4h, ale wpadłem na świetny pomysł testy wytrzymałości w wyniku czego tego zdycham. Na wszystko złożyła się pewnie jeszcze nie za dobrze przespana noc i pokonana niedawno choroba, ale i tak nie jest najlepiej. Wracam teraz do nudnego tlenu, jeszcze dwa tygodnie do Otwocka, co się da nadrobić trzeba jak najszybciej nadrobić...
3/59/37
Kategoria 100-200km, s11, samotnie, sliki
KPN
d a n e w y j a z d u
132.58 km
65.00 km teren
06:37 h
Pr.śr.:20.04 km/h
Pr.max:51.50 km/h
Temperatura:
HR max:190 ( 95%)
HR avg:136 ( 68%)
Kalorie: 4815 kcal
Rower:Accent Tormenta
Rano było niesamowicie zimno, gdy wyjeżdżałem na termometrze widniała cyfra między 15, a 16*C, dodatkowo kropił deszcz:/ Chyba wakacje się kończą...
Na miejsce zbiórki pod Arkadię pojechałem rowerem bez korzystania z żadnego metra czy autobusu, jak to robią prawdziwi kolarze z 2 sektora ;D Standardowo pozostała część wycieczki trochę się spóźniła, ale byłem cierpliwy. Pierwsza pojawiła się Ewa, a po Artka musieliśmy pojechać. Wszyscy razem ruszyliśmy do Kampinosu nieznanymi mi dotąd drogami. Organizator i zarazem przewodnik wycieczki przemęczył nas po piaskach, korzenieniach, górkach, czyli po wszystkim po trochu. Tempo było "trochę szybsze niż I sektor na Mazovii", na szczęście dałem radę:) Z Roztoki wróciliśmy między innymi przez kampinoskie bagna, które od czerwca bardzo przeschły co mnie bardzo zdziwiło. Z Lasek skierowaliśmy się przez Lasek Bemowski na krótką chwilkę :) pod Rurkę gdzie pięknie podsumowaliśmy naszą dzisiejszą eksplorację KPNu. Robiło się coraz zimniej i ciemniej więc pożegnałem wszystkich i w piorunującym tempie dotarłem do domu. Tym razem wróciłem przez l. kabacki, bardzo mokry i błotnisty po ostatnich deszczach. Chwilę po wejściu do mieszkania lunęło, uff fart...
Kategoria 100-200km, KPN, ro, s10
3 - Wietrzny powrót
d a n e w y j a z d u
152.40 km
0.00 km teren
05:32 h
Pr.śr.:27.54 km/h
Pr.max:55.50 km/h
Temperatura:
HR max:181 ( 91%)
HR avg:145 ( 73%)
Kalorie: 4428 kcal
Rower:Accent Tormenta
Przez prześwietne kaszubskie górki:) Spora część pod wiatr. Żeby nie było, że narzekam kawałek miałem z wiatrem - spokojnie pędziłem gruubo ponad 40kmh:)
dokładniejszy opis po powrocie
hz33% fz44% pz22%
Kategoria 100-200km, Karwia 2010, morze, s10, samotnie, sliki
Na plażę
d a n e w y j a z d u
177.12 km
2.00 km teren
06:12 h
Pr.śr.:28.57 km/h
Pr.max:52.00 km/h
Temperatura:
HR max:186 ( 93%)
HR avg:153 ( 77%)
Kalorie: 5215 kcal
Rower:Accent Tormenta
A na plaży byłem niecałe 15minut:)
hz9% fz60% pz31%
Kategoria 100-200km, morze, s10, samotnie, sliki, Sztum
4 - Mazovia MTB Marathon Supraśl
d a n e w y j a z d u
132.72 km
65.00 km teren
06:06 h
Pr.śr.:21.76 km/h
Pr.max:54.50 km/h
Temperatura:
HR max:198 (%)
HR avg:181 ( 91%)
Kalorie: 2914 kcal
Rower:Accent Tormenta
Na maraton docieramy trochę rowerami, trochę autobusem number 3.
Generalnie trasa maratonu idealnie ułożona podemnie. Na początku 2-3km asfaltu gdzie doganiam czoło trzeciego sektora. Potem szybkie szutry na których prędkości oscylują w granicach 40kmh, doganialiśmy bez problemu osoby z drugiego sektora, które próbowały jachać solo. Daję kilka krótkich, ale mocnych zmian. Pierwsze 30km mija w ekspresowym tempie około godziny. Druga powoła trasy trochę wolniejsza, pojawiają się górki i szybkie zjazdy również ułożone z myślą o mnie - szybkie, nie wymagające specjalnych umiejętności technicznym. Palce z klamek i jazda. Na podjazdach staram się utrzymywać, ale nawet jeśli ktoś mi ucieknie bez problemu wracam na koło na zjazdach. Były również podjazdy gdzie trzeba było poużywać innych mięśni nóg czyli na piechotkę. Planowałem giga, ale pierwsza połowa trasy była na tyle szybka i mocna, że nie było szans, po za tym czułem zbliżające się skurcze, które ostatecznie odeszły w zapomnienie. Ostatnie 8km ciężkie, każda następna górka coraz bardziej wyniszczała moje zapasy energii. Na całej trasie miałem jedną, krótką wycieczkę w krzaki na wolnym zjeździe i mały problem z przerzutką rozwiązany po kilkudziesięciu sekundach. Na metę wpadam z czasem 2h39m. Rating w open - 86,2%, a kategorii MJ - 93,8%. Mówiąc krótko - najlepszy mój start od początku mej krótkiej "kariery"! Treningi z Artkiem i Ewą są the best, dziękuję Wam:) Przy okazji awansowałem do drugiego sektora.
Z Supraśla do Białegostoku dojeżdżamy rowerami, mam problem z łydką, ale tempo jest spokojne więc ok. Na dworzec również rowerami, a z dworca do Piaseczna też rowerem, w dodatku pojechałem przez ciemny las kabacki. W domu zjawiam się wymęczony po 1.
Dystans - 65km
Czas - 02:39:40
Open - 77/349 (02:17:34)
MJ - 8/13 (02:29:50)
hz0% fz1% pz99%
Zdjęcia z całego wyjazdu później.
Kategoria 100-200km, Białystok 2010, ro, s10, zawody
6 - Przełęcz Karkonoska, wodospady
d a n e w y j a z d u
103.35 km
25.00 km teren
06:45 h
Pr.śr.:15.31 km/h
Pr.max:79.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Rower:Accent Tormenta
Wczoraj była "niższa" wycieczka, więc dziś jedziemy w Karkonosze czyli więcej ostrzejszych podjazdów.
Marcin i Ola chcą zdobyć przełęcz Karkonoską, więc tam z początku się kierujemy. Różnica jest taka, że oni jadą przez las i zaczynają podjazd za Przesieką, a ja chcę tym razem podjechać od początku do końca, czyli zaczynam z samego dołu. Do Podgórzyna zjeżdżam główną drogą.
Ciepło i słonecznie dzisiaj, niby fajnie, ale będę toną w strugach potu. Mijam wiele grupek kolarzy, później okaże się, że jutro są Górskie Mistrzostwa Szosowe. Koło stacji orlen zaczynam podjazd. Z początku łagodnie, w Przesiece robi się stromiej. Mimo 5 mocnych dni jazdy po górach nie czuję mięśni, czyżby organizm przyzwyczaił się do tak intensywnego wysiłku? Tym razem na przełęcz wjeżdżam bez żadnych wężyków i jakoś łatwiej mi poszło. Oczywiście wypiąłem się dopiero na samego górze:)
Na górze susze mokre ubrania. Po godzinie czekania zjeżdżam w dół 500m zrobić zdjęcia jak się męczą :D
Po zrobieniu zdjęcia muszę znów podjechać te ostatnie jak dla mnie najgorsze 500m... Chłopaki proponują pętlę 10km, tym razem jadę, bo wiem, że może być ciekawie. Na początku kawałek zjazd drogą do SM, potem podjazd, zjazd żółtym, kawałek po dużych kamieniach, udaje mi się większość zjechać.
Kamienie znikają i pojawia się zjazd. Pod koniec tak rozgrzewam tylną obręcz, że dętka wybucha. Czekamy 3-4 minuty aż obręcz ostygnie i zabieram się za zmianę. Dętka przedziurawiona od strony obręczy, hehe.
Specjalnie się nie spieszę, bo ponoć mamy dużo czasu. Już po serwisie podjeżdżamy prawie aż na samą przełęcz czeską szosą. Marcin i Łasic odjeżdżają mi i spokojnie sam jadę. Na miejscu czeka na nas Ola. Zjeżdżamy do Špindlerůvego Mlýna terenem. Równo na 1000m n.p.m. ja z Olą jedziemy w dół, a chłopaki na około...
W mieście jemy "obiad", jem to samo co wczoraj. W Labskiej zwiedzamy fajną tamę.
Stąd generalnie jedziemy w kierunku Harrachova, ale jak to bywa z Łasicem krążąc. Z głównej drogi zjeżdżamy na przyjemny podjazd wśród drzew.
Zjazd, podjazd, zjazd, podjazd - tak to w skrócie wyglądało. Świetnie mi się jechało, w ogóle nie było chodzenia - idealnie:)
Dojeżdżamy do Labskiej boudy po drodze rozdzielając się. Ola i ja jedziemy krótszą drogą spokojnym tempem. Pod samą boudą robi się ekstra stromo, pewnie z 30%. Prawie na samym końcu ucieka mi przednie koło i muszę podprowadzić parę metrów. Z LB mamy wieeeeele kilometrów zjazdu. Swój rekord prędkości podbijam tym razem na 79kmh!!! Dojeżdżamy do Mumlavskiego wodospadu. Mimo, że jest już późno i zimno wszyscy wchodzimy z rowerami do wody:)
Z Harrachova główną drogą przez Jakuszyce do Szklarskiej Poręby. Standardowo zjeżdżamy na pizzę. W pensjonacie jesteśmy po 22.
Dzisiejszy dzień podobnie jak wczorajszy strasznie przypadł mi do gustu, w dalszym ciągu jeździło mi się świetnie, trasa świetna, towarzysze podróży świetni - czego chcieć więcej?
Przewyższenia - lekko ponad 2000m
Kategoria 100-200km, góry, ro, s10, Szklarska Poręba 2010, ze zdjęciem
5 - Hejnice, Smrk, Stóg Izerski
d a n e w y j a z d u
108.71 km
30.00 km teren
06:51 h
Pr.śr.:15.87 km/h
Pr.max:67.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Rower:Accent Tormenta
Jedziemy dziś w Góry Izerskie, czyli powinno być znacznie bardziej łagodnie, powinno...
Podobnie jak wczoraj wyjeżdżamy o 10. Pogoda rana idealna - jest znacznie cieplej i słonecznie. Zaczynamy od podjazdu w stronę Zakrętu Śmierci, lecz przed nim odbijamy w lewo mocniej pod górę. Na początku asfalcik, który zmienia się w nieprzyjemne, wielkie kamienie. Cały czas pod górę. Przyjmuję na dziś inną taktykę jazdy, nie robić tylu przerw na zdjęcia, jechać swoim tempem. Po podjeździe zjazd w stronę Orle.
Już po stronie czeskiej robimy chwilę odpoczynku na drugie śniadanie.
Generalnie jedziemy w kierunku Hejnic, nie mam pojęcia jaka była trasa.
W jakiejś czeskiej boudzie druga przerwa. Dziś rezygnuję z jakichkolwiek dodatkowych pętelek, które są jak dla mnie strasznie nudne, nie ma sensu... Czekam więc na resztę dodatkowe 20 minut. Gdy przyjeżdżają wybieramy drogę ku górze, dzięki mojej dzisiejszej taktyce jedzie mi się idealnie, zero kryzysów, sama przyjemność.
Na samym szczycie mamy piękną panoramę na Hejnice - nasz dzisiejszy, pierwszy cel.
Do samych Hejnic mamy non stop zjazd, momentami bardzo stromy
Przekonujemy się o tym chwilę później, 16% - dużo i do tego po szutrze, który bardzo wydłuża hamowanie. Na zdjęciu jechałem może z 40-45kmh
Znajdujemy się pod Pod vodopádami (568m n.p.m.).
Jeszcze chwilę zjeżdżamy. W Hejnicach robimy następną przerwę na "obiad". Zjadam bułkę, twarożek i tłustą kiełbasę ala salami...
Z Hejnic jedziemy na Smrk (1124m n.p.m.), mamy do podjechania około 700-750m w pionie. Na początku przyjemny asfalcik o nachyleniu około 5%, miejscami trochę więcej. Po posiłku jedzie mi się zaskakująco świetnie, nie chcę robić przerw więc zaniechuję czekania na resztę. Z asfaltu wjeżdżamy na ścieżkę, procent trochę przybywa.
Ze ścieżki nagle wyrastają ogromne kamulce, a procent jeszcze więcej. Jadę 5-6kmh przepychając pedały. Słońce mocno praży, ale jedzie mi się lekko. Mięśnie nie bolą. Czeska kiełbasa jest cudna. Próbuję się ścigać z Łasicem, ale na niego nie ma mocnych, wyprzedza mnie przed samym szczytem.
15km podjazdu pokonane:) Satysfakcja podobnie jak na P. Karkonoskiej jest ogromna. Czekamy chwilę na Marcina i Olę, wchodzimy na wieżę z której mamy świetne widoczki.
Z Smrk zjeżdżamy, a później podjeżdżamy (chwilę podprowadzamy - kamienie i korzenie) na Stóg Izerska (1105m n.p.m.). Ze Stogu zjazd do Świeradowa. Nie chcemy jechać główną szosą więc wybieramy "płaską" ścieżkę przez las. Na początek 4km podjazdu i chwilka zjazdu. Dojeżdżamy do głównej drogi i teaz jedynie 7km do Zakrętu Śmierci.
Zjeżdżamy do Szklarskiej bezpośrednio na pizzę, a potem do pensjonatu.
Trasa dzisiejsza była mega, jechało mi się świetna, prawie w ogóle nie było chodzenia, oby więcej takich dni!
Przewyższenia - 2115m
Kategoria 100-200km, góry, ro, s10, Szklarska Poręba 2010, ze zdjęciem
Miał być Kampinos...
d a n e w y j a z d u
100.37 km
30.00 km teren
04:25 h
Pr.śr.:22.73 km/h
Pr.max:46.50 km/h
Temperatura:24.0
HR max:177 ( 88%)
HR avg:140 ( 69%)
Kalorie: 3042 kcal
Rower:Accent Tormenta
...ale nie wyszło. Do metra jechało mi się nawet dobrze, ale niestety już w KPN na czarnym szlaku poczułem trudy wczorajszego dnia. Do Roztoki dojechałem mimo to w miarę sprawnie z ekstra niskim pulsem i ekstra dużym zmęczeniem. W Roztoce czekał na mnie Tomek. Gdy pokazał mi gdzie chce jechać trochę się załamałem, ale na początku zgodziłem się. Pierwsze kilometry naszej wspólnej jazdy mocno mnie zdemotywowały i skapitulowałem. Tomek zrezygnował z jazdy po lesie i odprowadził mnie prawie aż po Dawidy asfaltami - dzięki. Ciężko się jechało, dopiero rozkręciłem się po postoju w Pruszkowie i puls wskoczył we właściwe granice.
Mam nauczkę na przyszłość...
3557km przerzutka tylna XT
Kategoria 100-200km, ro, s10, coś nowego, KPN