Mazovia MTB Marathon - Pułtusk
d a n e w y j a z d u
56.47 km
52.00 km teren
02:13 h
Pr.śr.:25.48 km/h
Pr.max:49.50 km/h
Temperatura:17.0
HR max:198 (100%)
HR avg:181 ( 91%)
Kalorie: 2300 kcal
Rower:Accent Tormenta
Na maraton dojeżdżam z Welodrowcami - Kazikiem i Anią. Pierwsze co zrobiłem to udałem się do biura zawodów opłacić start, bowiem dopiero wczoraj wieczorem dowiedziałem się, że wystartuję w Pułtusku. Po rozgrzewce na wale spotykam sporą część Alumexu i Welodromu. O 10:40 staję w pierwszej ćwiartce drugiego sektora. Metr przede mną widzę Damiana, a parę metrów znajomego z którym "tasowaliśmy" się na trasie w Supraślu i Serocku, w Białymstoku już nieźle mu odjechałem na parę minut:) Start mocny, coś ciężko się jedzie, ale dzielnie wyprzedam. Pierwsze 3-4km to asfalt, Damian powoli oddala się ode mnie, ostatni raz go widzę na wiadukcie. Po wjeździe do lasu o dziwo się w ogóle nie korkuje, nie ma fitowców tym razem, nice:) Puls niestety nie chce podskoczyć w górę, cały czas marne 180-185 a ja prawie wypluwam płuca. W lesie w miarę sucho i twardo więc jest szybko. Parę górek, niektóre podjeżdżam niektóre podchodzę. Grunt, że trzymam tempo reszty zawodników. Po niecałej godzinie muszę trochę zwolnić, jeszcze sporo kilometrów, a sił coraz mniej, o wiele mniej niż na początku. Widzę gdzieś tam z przodu kogoś w koszulce Alumexu, czyżby Marcin? Byłoby świetnie... Niestety chwilę później koszulka gdzieś zniknęła. Przed pierwszym bufetem wyprzedza mnie Justyna z Mbike mówiąc "hej". Jak to?! Przecież ona jedzie z pierwszego sektora, a nie pamiętam, żebym ją wyprzedzam. Po za tym zawsze jechaliśmy równo, a dwie minuty różnicy na starcie wystarczało, abym nie dogonił jej na trasie. Jednak po chwili okazuje się, że gdzieś ją wyprzedziłem. Trochę mnie to motywuje, kryzysik jakby przeszedł, jeszcze krótka chwilka odpoczynku i OGIEŃ! Gonię grupkę, która mi przed chwilą uciekła. Parę sekund na maksa i mam ich. Bufet pierwszy jak i drugi ustawiony w idiotycznych miejscach, akurat tam gdzie było sporo piachu. Żeby było śmiesznie parę kilometrów dalej Juka nas dogania, jedziemy razem w sporym pociągu. Dojeżdża jeszcze gigowiec Paweł. Coś w środku się rozrywa i uciekają mi, trudno... Ostatnie 10km jadę na totalnym zgonie, utrzymuję koło zawodnika za wszelką cenę. Na odcinku na wale próbuję urwać dwóch rywali, ale nie udaje mi się, na finiszu nie mam już najmniejszych szans...
Siadam czym prędzej - czuję zbliżający się skurcz. Tomek "niestety" zaatakował giga, więc się z nim nie po ścigałem:/ Marcin z Blantkiem przede mną. Okazało się, że tym kimś w koszulce alumexu był nie Marcin, a Blantek. W wynikach jestem tuż za pierwszą wśród kobiet Justyną (gratulacje), niecała minuta różnicy, ehh. Kazik również za mną 5 minut. Ania wystartowała na fit i wskoczyła na podium. Ola standardowo też na podium. Gratulacje! Zwycięzca miał czas 1:55, a ja 2:13. Strata mała, ale trasa była zbyt płaska, abym mógł stracić więcej. Pocieszające jest to, że mimo słabiutkiej jazdy utrzymuję bez problemu drugi sektor. Na pewno gdybym wiedział, że wystartuję w Pułtusku inaczej bym potraktował tydzień przedstartowy, przede wszystkim więcej jazdy i snu.
Czas - 02:13:42
Open - 100/515 (01:55:36) 86,5%
MJ - 6/22 (01:59:40) 89,5%
Kategoria 50-100km, ze zdjęciem, zawody, s10, ro