Majówka 2010 - dzień 2
d a n e w y j a z d u
102.60 km
62.00 km teren
04:14 h
Pr.śr.:24.24 km/h
Pr.max:50.00 km/h
Temperatura:
HR max:195 ( 97%)
HR avg:177 ( 88%)
Kalorie: 2801 kcal
Rower:Accent Tormenta
Rano jest cieplej niż wczoraj, spokojnie można jechać na krótko. Moje smopoczucie średnie, bo niestety, ale wczoraj trochę się przeziębiłem. Przed wyjazdem jeszcze szybkie czyszczenie napędu po wczorajszej jeździe, założenie numerka i chipa. Wyjeżdżamy o 9:45 rowerami w składzie: ja, Ewa, Artek, Łasic. Spokojnym tempem docieramy do Nidzicy. Okazuje się, że Artek przed startem łapie gumę, ale zdążył wymienić dętkę. Tym razem startuję z 3 sektora, mój cel na dzisiaj - utrzymać sektor. Start szybki, za szybki, ale się jakoś trzymam. Próbuję jechać za Artkiem, ale ucieka mi. Po wjeździe do lasu wyprzedzam kogoś co jakiś czas. Trasa świetna, szybka, najlepsza na jakiej jechałem. Po kilku km doganiam i wyprzedzam Adriana, a potem Olę. Pierwszy bufet po około 1h jazdy, łapie Powerade i dalej ogień. Pierwsza góreczka robi na mnie nie małe wrażenie, ale jakoś lekko mi się pod nią podjeżdża. Gorzej na zjeździe, w zakrętach uciekają mi poprzedzający mnie zawodnicy. Po zjeździe odcina mnie totalnie, jadę swoim spokojnym tempem. Jestem ciekaw kiedy wyprzedzi mnie Tomek, który mija mnie mówiąc "Siema" przed górską premią. Nie wiem dokładnie na którym to było kilometrze, ale za mną przebiega sarna, która chwilę później wbiega centralnie w goniącą mnie grupę. Nieszczęśnik na mecie miał chyba wstrząs mózgu i zwichnięcie kręgosłupa (?). Po 45km odzyskuję siły i doganiam jednego kolesia z którym jadę aż 10km. Puls mam strasznie niski, bo w granicy 170-175, a zmęczenie spore. Na ostatnich kilometrach wyprzedzam, gonię, wyprzedzam... Na metę wpadam z innym zawodnikiem, który pewnie i tak mnie wyprzedził, bo startował z niższego sektora, ale kreskę przekraczam pierwszy.
Spotykam już parę osób, Marcin pojechał świetnie, miał tylko około 7minut straty to pierwszego. Artka już nie było, bo robił zdjęcia przed metę, ale miał jakieś 7 minut przewagi nade mną. Chwilę po mnie przyjeżdża Ola, Mhop, Adrian i Ewa. Jeśli chodzi o wynik to wcale nie najgorzej, bo procentowo miałem 81,6% w open i 91,2% w MJ, ale wg. mnie gdybym był w lepszej kondycji mógłbym parę minut urwać. 3 sektor na szczęście utrzymałem, jeśli chodzi o naszą małą rywalizację z Tomkiem, w Otwocku tym razem ja zrewanżuję się :D Z jazdy nie jestem w ogóle zadowolony:(
Czekając na tombolę dojeżdża jeszcze Łasic, który pojechał na giga i zdobył najwięcej punktów dla drużyny. W tomboli Adrian wygrywa ramę Giant XTC2, szczęściarz...
Po maratonie jedziemy do restauracji na obiad, a później szybko uciekamy do pensjonatu, bo robi się strasznie zimno.
Wszelkie dane z pulsaka podaję tylko z maratonu.
Czas - 02:39:00
Open - 145/507 (02:09:41)
M1 - 6/19 (02:25:05)
hz0% fz2% pz98%
Kategoria s10, 100-200km, Jabłonka 2010, zawody, ro, ze zdjęciem
komentarze
Zauważam pewną nieścisłość: przyjechałam przed Łasicem.