góry
Dystans całkowity: | 714.86 km (w terenie 261.00 km; 36.51%) |
Czas w ruchu: | 48:07 |
Średnia prędkość: | 14.86 km/h |
Maksymalna prędkość: | 79.00 km/h |
Liczba aktywności: | 12 |
Średnio na aktywność: | 59.57 km i 4h 00m |
Więcej statystyk |
2 - Szrenica, Harrahov, Jizerka, Orle
d a n e w y j a z d u
88.58 km
40.00 km teren
05:34 h
Pr.śr.:15.91 km/h
Pr.max:70.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Rower:Accent Tormenta
Z tego co słyszałem dziś planujemy zdobyć Szrenicę (1362m n.p.m.). Jestem nastawiony do tego trochę sceptycznie, ponoć ma być bardzo stromo i po bruku. Po wczorajszym podjeździe pod przełęcz trochę żałuję, że zdecydowałem się brać w góry kasetę 11-28... Czy ja na pewno chcę przez 5km iść z buta?
Ruszamy z pensjonatu o 9:45, Ola zapomina dowodu i musi się wrócić. Patrzę na szczyt z lekkim zniechęceniem.
Gdy Ola wraca podjeżdżamy drogą w stronę Jakuszyc, noga nie chce za bardzo pedałować, ale jako tako trzymam się grupy. Zajeżdżamy trochę za daleko, bo prawie aż pod Jakuszyce, więc zjeżdżamy jakieś 3km. Na samym starcie mamy dodatkowe 150m przewyższeń:) Już odpowiednią drogą dojeżdżamy do naszego podjazdu i tu totalne zdziwienie - zakaz wjazdu rowerami.
Po krótkich negocjacjach z panią sprzedającą bilety wchodzimy pieszo, trochę szkoda, bo nawet nie spróbuję podjechać. Stromizna jednak jest tak spora, że nie wiem czy bym podjechał nawet 500m.
Momentami gdy robi się bardziej płasko jedziemy. Do schroniska docieramy w niecałą godzinę, przekonuję się, że jednak lepiej podjeżdżać, bo taszczenie roweru pod górę jest cholernie trudne, szczególnie dla łydek.
Idziemy jeszcze trochę w górę, potem kawałek po płaskim, bo jest zakaz jazdy rowerami. Gdy wsiadamy na rowery zauważamy w oddali jakiś samochód więc nie ryzykując jeszcze na chwilę schodzimy.
Odbijamy w prawo i teraz mocno w dół:) Rowerzystów znacznie więcej, zjeżdżamy przeważnie asfaltami, ale trafiają się też odcinki szutrowe.
Do drogi Jakuszyce->Harrachov mamy przeważnie w dół, ale są też krótkie, aczkolwiek momentami strome podjazdy.
Docieramy do niej szybko i teraz w dół do miasta. Głodni szukamy sklepu co wcale nie jest taką prostą sprawą. Po długich poszukiwaniach znajdujemy spożywczy. Jemy i dalej w drogę. Chcę zobaczyć mamucią skocznię, więc zjeżdżamy w dół, a następnie kawałek w górę (14%).
Ze skoczni jakimś cudem cały czas mamy w dół, ale za Harrachovem zaczyna się już długi podjazd. Mijamy malutkie pole golfowe
Po asfaltowym podjeździe kawałek w dół technicznym zjazdem w terenie, miodzio! Na zdjęciu zbyt skomplikowanie to nie wygląda, ale wcześniej było znacznie ciekawiej.
Znów asfaltowy podjazd, ale znacznie łagodniejszy. Dojeżdżamy do mostu kolejowego na który oczywiście wspinamy się. Gdy jesteśmy na górze zaskakuje nas przejeżdżający pociąg. Trochę strachu się najedliśmy...
W dalszym ciągu podjeżdżamy, tym razem szutrem na Jizerkę, na której nawet się nie zatrzymujemy. Międzyczasie na zjeździe (już na Jizerce) pod koszulkę wlatuje mi osa. Na dole rozpinam koszulkę, a ona sobie odlatuje jak by nigdy nic...
Z Jizerki kierujemy się ku Stacji Turystycznej "Orle" mijając pod drodze parę strumyków, mostków i świetny zjazd po kamieniach:)
Podchodzimy na Granicznik (870m n.p.m.), a zjazd to czysta technika, udaje mi się zjechać w całości. Na "Orle" robimy przerwę na naleśniki i racuchy. Łasic zaplanował kółko (około 15km). Nic ciekawego, jak to zawsze na takich pętlach bywa. Długo w dół, ale trzeba było kręcić, a następnie mocny podjazd po kamieniach.
Robi się późno więc udajemy się do Szklarskiej Poręby drogą wzdłuż torów cały czas w dół:)
Przewyższenia (z GPS Marcina) - 1730m bez podejścia pod Szrenicę
Kategoria 50-100km, góry, ro, s10, Szklarska Poręba 2010, ze zdjęciem
1 - mocne zapoznanie z górami...
d a n e w y j a z d u
52.28 km
27.00 km teren
03:25 h
Pr.śr.:15.30 km/h
Pr.max:54.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Rower:Accent Tormenta
...czyli zaczynamy od podjazdu pod Przełęcz Karkonoską (1198m.n.p.m.).
Po calutkiej nocy spędzonej w pociągu, nie do końca przespanej wysiadam z Łasicem w Szklarskiej Porębie kilka minut po 11. Podjeżdżamy do pensjonatu, robimy zakupy, rozpakowujemy się i już o 13 jesteśmy na rowerach. Plany na dzisiaj bardzo ambitne - podjazd po przełęcz (najtrudniejszy podjazd szosowy w Polsce).
Na początek przyjemny zjazd do Piechowic i tam zaczynamy podjazd.
Póki co fajnie, jakoś pod górę jadę, co chwilka krótki zjazd. Chcieliśmy ominąć Przesiekę i robimy mały skrót przez co lądujemy na chwilkę w terenie. Niestety nie da się przejechać i trzeba zsiąść, czyli mój cel na dziś nie osiągnę. Prawdziwy podjazd zaczyna się jednak za Przesieką. Stromiznę odczuwam bardzo, przełożenie 22-28 starcza, ale nie jest łatwo. Po kilkuset metrach wypłaszczenie pewnie na jakieś skromne 10-12%. Rower dziwnie lekko jedzie. Upał nieźle daje w kość, ściekający z twarzy pot trochę mnie irytuje.
2km do końca podjazdu i robi się coraz ciężej, chyba więcej procent, znacznie więcej. Na przełęcz jednak wjeżdżam już bez zatrzymania. Satysfakcja ogromna:)
Chwilka odpoczynku i wspinamy się jeszcze wyżej czerwonym.
Po wcale nie łagodniejszym podjeździe niż tym pod przełęcz odbijamy na zjazd, z początku bardzo kamienisty.
Trochę trzeba schodzić, ale w większości jakoś zjeżdżam. Kamienie zamieniają się w przyjemny szuterek, licznik przez najbliższe minuty cały czas wskazuje >50kmh. Banan z twarzy nie znika mi nawet na chwilę :D
Łasic wymyśla jakiś miks szlaków, trochę korzenia, trochę kamieni, trochę szutrów, trochę strumyków - generalnie bardzo przyjemnie. Zaliczam pierwszą, niegroźna górską glebę. Na szczęście po za obtarciami nic strasznego się nie stało.
Czuję, że plecak jest coraz lżejszy więc trzeba zjeżdżać do Szklarskiej po wodę i tym samym zakończyć dzisiejszą jazdę.
Kategoria 50-100km, góry, ro, s10, Szklarska Poręba 2010, ze zdjęciem