Marzec, 2010
Dystans całkowity: | 1079.64 km (w terenie 87.00 km; 8.06%) |
Czas w ruchu: | 37:09 |
Średnia prędkość: | 25.12 km/h |
Maksymalna prędkość: | 61.00 km/h |
Maks. tętno maksymalne: | 191 (96 %) |
Maks. tętno średnie: | 154 (77 %) |
Suma kalorii: | 28192 kcal |
Liczba aktywności: | 22 |
Średnio na aktywność: | 49.07 km i 2h 11m |
Więcej statystyk |
przywitanie wiosny
d a n e w y j a z d u
45.32 km
0.00 km teren
01:48 h
Pr.śr.:25.18 km/h
Pr.max:54.50 km/h
Temperatura:16.0
HR max:184 ( 92%)
HR avg:135 ( 68%)
Kalorie: 1178 kcal
Rower:Merida Kalahari K8 custom
Rano nie czułem wielkiego zmęczenia po wczorajszej setce, za oknem było cieplutko więc pojechałem z Nesterem na mój standard. Ubrałem się za ciepło, po paru km mały striptiz. Zdjąłem ocieplane nogawki i polar. Z początku pod wiatr, miało być spokojnie to było spokojnie, potem 15km z wiatrem i ostatnie 10km też pod wiatr, ale na luziku. Przed Krępą zrobiliśmy trzy dłuuugie sprinty do 46-50kmh. Jeździło mi się świetnie. Od Pilawy zaczęło kropić, ale rozpadało się dopiero jak dojechałem do domu:) Szkoda, bo pojeździłbym znacznie dłużej.
Przydałaby się szosówka...
hz46% fz35% pz11%
Kategoria s10, 25-50km, sliki, ze zdjęciem
pożegnanie zimy
d a n e w y j a z d u
131.62 km
0.00 km teren
04:57 h
Pr.śr.:26.59 km/h
Pr.max:49.00 km/h
Temperatura:17.0
HR max:191 ( 96%)
HR avg:148 ( 74%)
Kalorie: 3980 kcal
Rower:Merida Kalahari K8 custom
Setka chodziła mi po głowie od jakiegoś tygodnia. Wczoraj przed snem wszedłem na forum nocnego roweru i okazało się, że są plany na objazd Kampinosu. Bez zastanowienia ustawiłem budzik na 8 i poszedłem szybko spać (było już po północy, czyli za dużo nie pospałem). Z domu wyjechałem po 9. Do Wilanowskiej z wiatrem, czyli szybko. Na placu zamkowym byłem już o 10.15 więc miałem 45minut. O 11 zjawiło się 6 osób (dwie na szosówkach, reszta na góralach). Ustaliliśmy, że jedziemy krótszą pętle. Przez Warszawę spokojnie. Po wyjeździe z miasta tempo trochę mocniejsze, Sławek na swoim góralu (co więcej na terenowych oponach) pocinał pod wiatr 28-32kmh. Dwaj koledzy mieli ograniczony limit czasu, więc zawrócili po 20-30km. Leszno osiągnęliśmy w miarę szybko. W stronę Roztoki jakby z wiatrem, inicjatywę znów przejął Sławek, 35-45kmh to była normalka:D Na drodze mniej tirów niż w czerwcu. Przed Aleksandrowem odbiliśmy na Leszno, znów wiatr pomagał. W okolicach Janówka pod koła Ewy wbiega pies. Wywrotka wyglądała bardzo nieciekawie, bo poleciała na moje przednie koło. Na szczęście nikt nie ucierpiał na zdrowiu:) Gorzej ze sprzętem, owijka zadrapana, lewa klamkomanetka chyba połamana. U mnie znacznie mniejsze szkody, tylko lekkie skrzywienie przedniej obręczy i jedna szprycha do wymiany. Od tego momentu tempo znacznie spokojniejsze, co nie znaczy, że spokojne:D Przed Czosnowem w ostatniej chwili zauważyłem jadących z naprzeciwka Damiana i Jacka. Niestety tak szybko przemknęli, że zdążyłem tylko machnąć i krzyknąć "Witam". Droga do Warszawy minęła szybko i przyjemnie. Udaliśmy się do baru pod rurą. Po paru dłuższych chwilach ruszyłem do domu. Od Agrykoli zaczęło padać, a na Poleczkach rozpadało się na dobre, ale deszcz był bardzo przyjemny, taki wiosenny, do domu dojechałem calutki mokry:)
Co mnie cieszy, to to, że ani razu nie odcięło mi prądu mimo ekstremalnie wysokich pulsów, nie ma co patrzeć na średni, bo sigma coś dziwnie nalicza...
hz23% fz36% pz37%
Kategoria ze zdjęciem, sliki, 100-200km, s10
szkoła
d a n e w y j a z d u
38.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Rower:Szkolniak
Kategoria s10, 25-50km, samotnie, śniegowo, szkoła, tornado:)
wiosenne nowości
d a n e w y j a z d u
85.29 km
0.00 km teren
03:16 h
Pr.śr.:26.11 km/h
Pr.max:38.50 km/h
Temperatura:13.0
HR max:183 ( 92%)
HR avg:154 ( 77%)
Kalorie: 2683 kcal
Rower:Merida Kalahari K8 custom
Trasa: Piaseczno - Piskórka - Łoś - Tarczyn - Jeżewice - Michrówek - Rembertów - Wylezin - Racibory - Prażmów - Wągrodno - Krupia Wólka - Dobiesz - Pilawa - Zalesie Górne - Jesówka - Piaseczno
Pogoda dzisiaj świetna, jak wyjeżdżałem termometr wskazywał 14*C. Na siebie założyłem pełny strój wiosenny:) W wielkim skrócie trasę opisałbym tak:
30km - pod wiatr, puls bardzo wysoki, średnia słaba
30km - z wiatrem, puls średni, średnia idzie w ostro górę
25km - raz tak raz tak, puls wysoki, średnia idzie w górę
A teraz dokładniejszy opis trasy. Wybrałem się na poznanie nowych asfaltów, bo ile można jeździć po tych samych trasach. Do Tarczyna jazda pod przednioboczny, lub co gorsza idealnie pod wiatr. Miało być tlenowo, ale od samego początku wiedziałem, że tak nie będzie. Mimo około 5,5godzin snu jechało mi się świetnie, nóżka podawała aż miło:) Po zjeździe z drogi nr876 wiatr raz zawiewał sobie z boku, raz od tyłu. Prędkość średnia rosła w oczach. Im dalej odjeżdżałem na południe tym mniej śniegu było na polach. W okolicach Jeżewic trafiłem na parę długich (1-2km), ale płaskich podjazdów i zjazdów, świetnie, bo u mnie w ogóle nic takiego nie ma;D Niestety prawa noga ostatnie 30km trochę pobolewała po wczorajszej glebie. Przeliczyłem się z kilometrami i wróciłem do domu po zmroku. Zdjęć nie ma za dużo, bo postawiłem na jazdę, zrobiłem tylko jeden dłuższy postój w sklepie (parę minut).
Trasa świetna, pogoda też. Przypomniałem sobie dzisiaj co mnie tak na prawdę kręci w rowerze. Dawno nie miałem takiej radochy z jazdy!
hz10% fz47% pz42%
Kategoria s10, 50-100km, samotnie, sliki, ze zdjęciem
jak to w końcu jest?!
d a n e w y j a z d u
45.23 km
0.00 km teren
01:45 h
Pr.śr.:25.85 km/h
Pr.max:34.00 km/h
Temperatura:9.0
HR max:173 ( 87%)
HR avg:150 ( 75%)
Kalorie: 1423 kcal
Rower:Merida Kalahari K8 custom
Pogoda dziś wiosenna, aż 9*C, do południa pochmurnie, deszczowo i bezwietrznie, a potem słonecznie i wietrznie. Pierwsze 15km pod wiatr. Jak silny można wywnioskować z wahań pulsu, po wjeździe do lasu spadał od razu o dobre 15uderzeń. Od samego początku wiedziałem, że ubrałem się za ciepło, pot leciał ze mnie strumieniami. Nawiązując do pytania w temacie, 15km jechałem pod przednio boczny wiatr, po nawrotce powinienem mieć tylno boczny, ale nie, znów to samo... Zastanawiałem się nad tym cały czas, przecież to jest niemożliwe. Pod koniec zamyślony wjechałem w głęboką na 5-10cm dziurę w drodze. Wybiło mnie ładnie, bo przeleciałem dobre 5m. Po twardym lądowaniu oględziny roweru i siebie, po za siniakami,lekkim rozcentrowaniem przedniego kółka i przetarciem siodła nic większego się nie stało, a na początku wyglądało to nie ciekawie. Trening mogę zdecydowanie zaliczyć do tych mocniejszych:) Zdjęcia z komórki...
Aaaaa, przetestowałem dziś zimowe wkładki do butów, ciepłe jak cholera :D
hz16% fz55% pz28%
9848 łańcuch
Kategoria s10, 25-50km, samotnie, sliki, ze zdjęciem
wytrzymałość
d a n e w y j a z d u
55.77 km
0.00 km teren
02:13 h
Pr.śr.:25.16 km/h
Pr.max:41.00 km/h
Temperatura:2.0
HR max:184 ( 92%)
HR avg:150 ( 75%)
Kalorie: 1753 kcal
Rower:Merida Kalahari K8 custom
Sytuacja na ulicach rano była nie za dobra, błoto pośniegowe, a potem pełno wody. Od dawna planowałem już trening u szosowców, więc przełamałem się i pojechałem. Niestety okazało się, że dziś jeżdżą na rolkach, bo pogoda nie za ciekawa. Trudno, pojechałem sam. W butach już po 15km miałem jezioro, a palce u rąk ledwo co czułem. Pierwszą część trasy przejechałem bardzo spokojnie. Powrót to jazda pod silny wiatr, nadrabiając średnią. Cały czas na pulsie 75-90%. Za Sobikowem kapeć. Myślałem, że dojadę do domu podpompowując koło, ale podczas pierwszej próby wyłamałem wentyl. Czyli zmiana dętki, dosyć szybko się uwinąłem, ale ręce zmarzły mi strasznie. Jak zwykle wszystkie podjazdy jakie były na trasie mocno.
hz24% fz43% pz32%
Oponki dobrane idealnie do panujących warunków
Kategoria s10, 50-100km, samotnie, sliki, śniegowo, ze zdjęciem
spokojnie po sklepach
d a n e w y j a z d u
31.87 km
0.00 km teren
01:25 h
Pr.śr.:22.50 km/h
Pr.max:36.00 km/h
Temperatura:3.0
HR max:169 ( 85%)
HR avg:130 ( 65%)
Kalorie: 894 kcal
Rower:Merida Kalahari K8 custom
Od rana padał śnieg, trochę popsuł mi moje plany, bo chciałem pojechać na dłuższą jazdę. O dziwo przed 10 wyszło słońce, drogi przeschły, więc pojechałem do sklepu rowerowego po dętki. Trochę dookoła, bo przez Konstancin, 10km jazdy z wiatrem skutkowało 10km jazdy pod wiatr :D Najpierw do AirBike, potem do Happy. Z powrotem z wiatrem Puławską.
Tempo jazdy spacerowe, bez napinania łydki;)
hz79% fz18% pz1%
Kategoria s10, 25-50km, samotnie, sliki
szkoła
d a n e w y j a z d u
47.00 km
0.00 km teren
h
Pr.śr.: km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: kcal
Rower:Szkolniak
Kategoria s10, 25-50km, samotnie, szkoła, tornado:)
trening na szosie
d a n e w y j a z d u
45.30 km
0.00 km teren
01:53 h
Pr.śr.:24.05 km/h
Pr.max:31.50 km/h
Temperatura:-1.0
HR max:183 ( 92%)
HR avg:140 ( 70%)
Kalorie: 1357 kcal
Rower:Merida Kalahari K8 custom
Rano jak jechałem do szkoły nie było najzimniej, około 1*C, więc myślałem, że w ciągu dnia temperatura podskoczy do przynajmniej 5 kresek na +. Niestety, koło południa zaczął wiatr silny, zimny wiatr, który znacznie ochłodził powietrze. Mimo to wybrałem się na standardowa traskę w standardowym kierunku. Miało być spokojnie, bo od rana nie czułem się w pełni sił. W 90% procentach tak było. Wiatr trochę dziwnie się zachowywał, bo raz wiał tak, raz tak, ale przeważnie był boczny. Najgorszy był odcinek z Dobiesza do Pilawy, idealnie pod wiatr i prawie cały czas delikatnie pod górkę. Mimo, że założyłem ochraniacze na buty, za ciepło w stopy mi nie było... Ostatnie kilometry jak zwykle najmocniej, podjazdy prowokują do mocniejszego depnięcia.
Przetestowałem dziś termiczny bidon - super sprawa, po 1h30min woda z ciepłej zamieniła się w letnią, a nie tak jak w normalnym po 15min miałem lodowaty napój i nowy licznik cateye mity 3 - też zajebisty, zdecydowanie bardziej mi pasuje niż sigma lub VDO.
hz42% fz53% pz4%
9715
Kategoria s10, 25-50km, coś nowego, samotnie, sliki
wietrzny trening
d a n e w y j a z d u
45.11 km
0.00 km teren
01:49 h
Pr.śr.:24.83 km/h
Pr.max:0.00 km/h
Temperatura:1.0
HR max:177 ( 89%)
HR avg:149 ( 75%)
Kalorie: 1438 kcal
Rower:Merida Kalahari K8 custom
Trasa jak ostatnio standardowa z tym, że dziś przejechana odwrotnie. Nie był to najlepszy pomysł, bo większość trasy zmagałem się z wiatrem. Pojechałem bez ochraniaczy, w nogi było mi zimno dopiero pod koniec jazdy. W lesie jeszcze trzyma mróz, natomiast na otwartej przestrzeni 2-3*C. W czasie jazdy licznik rozwalił się na dobre. Ludzie na wsi już malują płoty, ptaki śpiewają, słońce świeci, asfalty suche jak pieprz, na drodze coraz więcej rowerzystów - czuć wiosnę jak cholera:)
Pierwszy tysiaczek już jest, o ponad pół miesiąca wcześniej niż rok temu.
Czas jazdy z pulsometra.
hz12% fz68% pz20%
Kategoria s10, 25-50km, samotnie, sliki