ze zdjęciem
Dystans całkowity: | 6798.00 km (w terenie 1745.57 km; 25.68%) |
Czas w ruchu: | 302:23 |
Średnia prędkość: | 21.59 km/h |
Maksymalna prędkość: | 79.00 km/h |
Maks. tętno maksymalne: | 205 (103 %) |
Maks. tętno średnie: | 189 (95 %) |
Suma kalorii: | 119276 kcal |
Liczba aktywności: | 125 |
Średnio na aktywność: | 54.38 km i 2h 36m |
Więcej statystyk |
Majówka 2010 - dzień 2
d a n e w y j a z d u
102.60 km
62.00 km teren
04:14 h
Pr.śr.:24.24 km/h
Pr.max:50.00 km/h
Temperatura:
HR max:195 ( 97%)
HR avg:177 ( 88%)
Kalorie: 2801 kcal
Rower:Accent Tormenta
Rano jest cieplej niż wczoraj, spokojnie można jechać na krótko. Moje smopoczucie średnie, bo niestety, ale wczoraj trochę się przeziębiłem. Przed wyjazdem jeszcze szybkie czyszczenie napędu po wczorajszej jeździe, założenie numerka i chipa. Wyjeżdżamy o 9:45 rowerami w składzie: ja, Ewa, Artek, Łasic. Spokojnym tempem docieramy do Nidzicy. Okazuje się, że Artek przed startem łapie gumę, ale zdążył wymienić dętkę. Tym razem startuję z 3 sektora, mój cel na dzisiaj - utrzymać sektor. Start szybki, za szybki, ale się jakoś trzymam. Próbuję jechać za Artkiem, ale ucieka mi. Po wjeździe do lasu wyprzedzam kogoś co jakiś czas. Trasa świetna, szybka, najlepsza na jakiej jechałem. Po kilku km doganiam i wyprzedzam Adriana, a potem Olę. Pierwszy bufet po około 1h jazdy, łapie Powerade i dalej ogień. Pierwsza góreczka robi na mnie nie małe wrażenie, ale jakoś lekko mi się pod nią podjeżdża. Gorzej na zjeździe, w zakrętach uciekają mi poprzedzający mnie zawodnicy. Po zjeździe odcina mnie totalnie, jadę swoim spokojnym tempem. Jestem ciekaw kiedy wyprzedzi mnie Tomek, który mija mnie mówiąc "Siema" przed górską premią. Nie wiem dokładnie na którym to było kilometrze, ale za mną przebiega sarna, która chwilę później wbiega centralnie w goniącą mnie grupę. Nieszczęśnik na mecie miał chyba wstrząs mózgu i zwichnięcie kręgosłupa (?). Po 45km odzyskuję siły i doganiam jednego kolesia z którym jadę aż 10km. Puls mam strasznie niski, bo w granicy 170-175, a zmęczenie spore. Na ostatnich kilometrach wyprzedzam, gonię, wyprzedzam... Na metę wpadam z innym zawodnikiem, który pewnie i tak mnie wyprzedził, bo startował z niższego sektora, ale kreskę przekraczam pierwszy.
Spotykam już parę osób, Marcin pojechał świetnie, miał tylko około 7minut straty to pierwszego. Artka już nie było, bo robił zdjęcia przed metę, ale miał jakieś 7 minut przewagi nade mną. Chwilę po mnie przyjeżdża Ola, Mhop, Adrian i Ewa. Jeśli chodzi o wynik to wcale nie najgorzej, bo procentowo miałem 81,6% w open i 91,2% w MJ, ale wg. mnie gdybym był w lepszej kondycji mógłbym parę minut urwać. 3 sektor na szczęście utrzymałem, jeśli chodzi o naszą małą rywalizację z Tomkiem, w Otwocku tym razem ja zrewanżuję się :D Z jazdy nie jestem w ogóle zadowolony:(
Czekając na tombolę dojeżdża jeszcze Łasic, który pojechał na giga i zdobył najwięcej punktów dla drużyny. W tomboli Adrian wygrywa ramę Giant XTC2, szczęściarz...
Po maratonie jedziemy do restauracji na obiad, a później szybko uciekamy do pensjonatu, bo robi się strasznie zimno.
Wszelkie dane z pulsaka podaję tylko z maratonu.
Czas - 02:39:00
Open - 145/507 (02:09:41)
M1 - 6/19 (02:25:05)
hz0% fz2% pz98%
Kategoria s10, 100-200km, Jabłonka 2010, zawody, ro, ze zdjęciem
Majówka 2010 - dzień 1
d a n e w y j a z d u
63.91 km
34.00 km teren
02:50 h
Pr.śr.:22.56 km/h
Pr.max:44.00 km/h
Temperatura:
HR max:188 ( 93%)
HR avg:146 ( 72%)
Kalorie: 1776 kcal
Rower:Accent Tormenta
Na wyjazd na majówkę do Jabłonki nieopodal Nidzicy (20km) zdecydowałem się trochę późno, bo kilka dni przed wyjazdem. Na szczęście były jeszcze wolne pokoje.
Podróż pociągiem minęła szybko i przyjemnie, bo w świetnym towarzystwie Ewy, Artka i Łasicy. W Nidzicy okazuje się, że tym samym pociągiem jechał Student, ale w innym wagonie. Z Nidzicy do Jabłonki jedziemy obładowani ciężkimi plecakami na rowerach. Okoliczne tereny od samego początku bardzo mi się spodobały, góreczki podobne jak na Kaszubach:) Pogoda nie zachęcała do jazdy, bo było trochę zimno, pochmurnie, ale na szczęście nie padało. Na miejscu czeka już na nas Pszczoła, później dojeżdżają: Samolot, Ola, Marcin, Radek z żoną i Adrian z Agni. Po południu jedziemy okrążyć okoliczne jeziorko. Łasic zapodał tradycyjnie mocne tempo. Okoliczne lasy są świetne, ciągle jakieś podjazdy, zjazdy, my raczej wybieramy te szybsze trasy, ale nieraz wjeżdżamy na mniej ubite ścieżki. Na niebieskim szlaku zauważamy bardzo hardcorowy zjazd, podpuszczamy lekko Maćka, który ostatecznie zdecydował się zjechać, udało mu się. W drodze powrotnej zahaczamy o bar, a potem szybko do pensjonatu.
Opis bardzo ubogi, ale ponoć jedno zdjęcie jest warte tysiąc słów;)
Po tym dniu wiedziałem już, że jutrzejszy maraton nie pójdzie mi najlepiej, za długo i za szybko dzisiaj było.
hz39% fz36% pz23%
Kategoria s10, 50-100km, ro, ze zdjęciem, Jabłonka 2010
rozjazd?
d a n e w y j a z d u
32.87 km
27.00 km teren
01:56 h
Pr.śr.:17.00 km/h
Pr.max:31.00 km/h
Temperatura:22.0
HR max:142 ( 70%)
HR avg:119 ( 59%)
Kalorie: 1106 kcal
Rower:Accent Tormenta
Po wczorajszym maratonie dziś planowałem dzień luzu. Pogoda za oknem była tak świetna, że nie wytrzymałem i pojechałem do lasu. W planie miałem maksymalnie 1h spokojnej jazdy. Wyszło "trochę" więcej, ale przynajmniej było spokojnie, zresztą nawet nie miałem ochoty mocniej cisnąć, nie ma się co dziwić...
hz87% fz0% pz0%
Byłem już po drugim śniadaniu więc podziękowałem :D
A tędy codziennie jeżdżę do/z szkoły:)
Kategoria s10, 25-50km, ro, samotnie, ze zdjęciem
Poland Bike - Serock czyli pierwsze maratonowe podium
d a n e w y j a z d u
46.90 km
36.00 km teren
01:58 h
Pr.śr.:23.85 km/h
Pr.max:55.00 km/h
Temperatura:19.0
HR max:201 (101%)
HR avg:182 ( 91%)
Kalorie: 2188 kcal
Rower:Accent Tormenta
Rano po przebudzeniu nie miałem wątpliwości czy pojadę dziś na maraton. Co prawda jeszcze dokuczał mi lekki kaszel i katar, ale trudno. Przed startem śmiałem się, że skoro jestem przeziębiony to o 1 miejscu mogę zapomnieć, ale 2 lub 3 jest w moim zasięgu :D
Do Serocka dojechaliśmy w miarę szybko i trochę za wcześnie, ale lepiej trochę poczekać niż się spóźnić. Biuro zawodów tym razem organizatorom nie udało się, jedną osobę obsługiwali parę minut, gdy zjechało się więcej zawodników kolejka lekko mówiąc była spora.
Pierwsze co zrobiłem po wyszykowaniu roweru to sprawdzenie czy "Serocka ściana płaczu" na którą będziemy podjeżdżać bezpośrednio przed finiszem jest na prawdę taka straszna. Relacje zawodników z poprzednio rocznego maratonu były lekko mówiąc przejmujące. Okazało się jednak, że wcale tak strasznie nie jest, podjazd podobny do mojego treningowego, aczkowielwiek trochę bardziej stromy.
Start zgodnie z planem był o 12:30. Od samego początku ogień, pierwsze 2km asfaltu szalone, pod wiatr osiągnąłem prędkość 55kmh (nie było żadnego zjazdu), a średnia do pierwszego zakrętu w teren wynosiła 39.5kmh:) W terenie na początku w miarę szybko. Co jakiś czas jakiś podjazd i zjazd. Na 5km strumyk, którego się nie da przejechać i musiałem czekać w kolejce na przejście prowizoryczną kładką. Po strumyku kawałek polem, usianym strasznymi dołami, jak ja tego nie cierpię. Po wolniejszym odcinku następował szybszy, wraz z kilkoma zawodnikami gonimy i wyprzedzamy. W terenie na technicznym odcinkach trochę tracę, ale wszystko nadrabiam na asfaltach, których dzisiaj nie brakowało i szybkich odcinkach w lesie. Ostatnie 5km to świetny singielek wzdłuż Zalewu, tak świetny, że prawie wjeżdżam w kosz :D Zabawa przednia, ciągle ciasne zakręty, podjazd, zjazd, miodzio:) Jakieś 2km przed metą moi dwaj współtowarzysze odjeżdżają mi na zakręcie. Myślę sobie "Szkoda, myślałem, że będzie walka koło w koło na finiszu". Gdy dojeżdżam do "ściany płaczu" mam do nich stratę jakiś 10-20m czyli nie jest tak źle, ale straciłem dużo sił na gonienie ich pod wiatr. Jak się okazało koledzy wymiękli i zmieniali ciągle przerzutki na mniejsze przeklinając :D Dumnie zrzuciłem łańcuch na niższą zębatkę w kasecie i "łyknąłem" ich z łatwością. Na mecie miałem nad nimi przewagę 18 i 24sekundy, czyli nieźle jak na 200metrów podjazdu. Jak się okazało "ściana płaczu" nie okazała się ścianą płaczu tylko sielanką. Treningi na podjazdach i w czasie wielkanocy dały rezultaty:) Maraton ukończyłem na świetnym 3 miejscu w M1. Ostatni raz na podium stałem w Pruszkowie jednak to były zawody na orientację czyli zupełnie inna bajka.
Czas - 01:59:28
Open - 24/165
M1 - 3/10
hz0% fz0%(20s) pz99%
Kategoria s10, 25-50km, zawody, ro, ze zdjęciem
rekreacyjny rozjazd...
d a n e w y j a z d u
51.12 km
0.00 km teren
02:15 h
Pr.śr.:22.72 km/h
Pr.max:47.50 km/h
Temperatura:18.0
HR max:165 ( 83%)
HR avg:115 ( 58%)
Kalorie: 1069 kcal
Rower:Accent Tormenta
...a może rozjazdowa rekreacja? :D
Pogoda za oknem świetna, więc wypadało pojechać na rower. Wybrałem się z Bartkiem na moją treningową, szosową trasę. Tempo jazdy spokojne. Przeziębienie niestety nie odpuszcza, jutrzejszy maraton stoi pod dużym znakiem zapytania:(
hz62% fz5% pz1%
Kategoria s10, 50-100km, sliki, ze zdjęciem
trening szosowy
d a n e w y j a z d u
70.16 km
0.00 km teren
02:36 h
Pr.śr.:26.98 km/h
Pr.max:39.50 km/h
Temperatura:14.0
HR max:172 ( 86%)
HR avg:142 ( 71%)
Kalorie: 1963 kcal
Rower:Accent Tormenta
Pogoda w czwartek i w środę nie pozwoliła pojeździć. Serock coraz bliżej więc wypadało rozkręcić się. Trasa taka sama jak w marcu, nawet wiatr wiał podobnie. Pod koniec skróciłem sobie o dobre 15km, bo nie czułem się najlepiej, znów przeziębienie, sic:/ Nie najlepiej mi się dzisiaj jechało...
HZ36% FZ53% PZ11%
Kategoria s10, 50-100km, samotnie, sliki, ze zdjęciem
podjazdowo
d a n e w y j a z d u
64.95 km
0.00 km teren
02:30 h
Pr.śr.:25.98 km/h
Pr.max:51.50 km/h
Temperatura:12.0
HR max:196 ( 98%)
HR avg:154 ( 77%)
Kalorie: 2079 kcal
Rower:Accent Tormenta
Zgodnie z moimi wcześniejszymi planami dziś wybrałem się potrenować podjazdy. Znalazłem fajny odcinek, lekko ponad 300m w górę, dosyć stromo, charakterystyka podobna do Belwederskiej, im dalej tym stromiej. Wiatr trochę dziś poszalał, ale jakoś tego nie odczułem, po 30 minutach puls wskoczył na odpowiednie obroty i można było kręcić. Podjazd powtórzyłem 25 razy bez żadnych przerw (co 10 podjazdów robiłem 1 lub 2 na spokojniej), raz siłowo, raz na stojąco, raz "kadecyjnie". Łącznie 7,5km samego podjeżdżania + tyle samo zjeżdżania, w 45minut. Taka dawka nie była jakaś straszna dla mnie, nie czułem się strasznie zajechany, spokojnie mogłem jeszcze trochę się pomęczyć, ale czasu nie starczyło. Wróciłem na około, bo zajechałem do AirBike po przerzutkę na przód - XT:)
hz19% fz41% pz39%
Kategoria s10, 50-100km, samotnie, sliki, ze zdjęciem
połowiczny objazd piaseczyńskiej mazovii
d a n e w y j a z d u
52.83 km
44.00 km teren
02:47 h
Pr.śr.:18.98 km/h
Pr.max:37.50 km/h
Temperatura:13.0
HR max:175 ( 88%)
HR avg:146 ( 73%)
Kalorie: 2319 kcal
Rower:Accent Tormenta
Wczoraj wieczorem zauważyłem, że organizator mazovii wstawił mapkę tegorocznego maratonu w Piasecznie na stronę. Już wiedziałem gdzie pojadę w sobotę:) Pogoda od samego rana była ładna, przynajmniej tak się wydawało zza okna. O 9 termometr wskazywał tylko 7*C. Ja jednak póki zebrałem się była już 12, celcjuszy do tego momentu trochę przybyło. Jeśli chodzi o trasę. Pierwsze kilometry szybkie, ale trochę wąsko. Pod koniec zielonego szlaku zalegają jeszcze ogromne kałuże, pewnie wszystko wyschnie do maja. Czerwony jak wiadomo pełno piachu, co będzie w maju już się boję. Odcinek na wale straszny, nie rozjeżdżony, pełno kolein, dziur. Potem kawałek asfaltem, skręcając w teren znów wpakowałem się w piaskownicę. Następną atrakcją na trasie był strumyk, którego raczej nie odważyłbym się teraz przejechać, poziom wody jest wyjątkowo wysoki, ale spokojnie do maja opadnie. Zamiast przekraczać wielką wodę wpław, obszedłem elegancko mostkiem kolejowym ;D Po strumyku zrezygnowałem z dalszej eksploracji trasy, udałem się zielonym, a potem pomarańczowym szlakiem ku domowi. Drugą połowę trasy zostawię sobie na inny dzień.
Jeśli przed maratonem nie spadnie trochę deszczu to będzie nie za ciekawie. Zawodnicy będą momentami tonąć w tonach piachu.
hz26% fz54% pz19%
Kategoria s10, 50-100km, samotnie, ze zdjęciem, ro
chojnowski park krajobrazowy
d a n e w y j a z d u
40.35 km
35.00 km teren
02:03 h
Pr.śr.:19.68 km/h
Pr.max:34.00 km/h
Temperatura:21.0
HR max:184 ( 92%)
HR avg:145 ( 73%)
Kalorie: 1591 kcal
Rower:Accent Tormenta
Przed jazdą zmieniłem opony na te szybsze, lżejsze i lepiej trzymające się w terenie:) Miało być spokojnie, było ale tylko do wjazdu do lasu. Najpierw takie luźne kręcenie, potem parę podjazdów i zjazdów, a na koniec wymyśliłem sobie bardzo urozmaiconą pętle. Jedno kółko ma 7km, ale można się nieźle ujechać.
hz22% fz58% pz16%
Kategoria s10, 25-50km, ro, samotnie, ze zdjęciem
Pałac Prezydencki
d a n e w y j a z d u
61.25 km
16.00 km teren
02:46 h
Pr.śr.:22.14 km/h
Pr.max:51.00 km/h
Temperatura:12.0
HR max:185 ( 93%)
HR avg:144 ( 72%)
Kalorie: 2097 kcal
Rower:Accent Tormenta
Pogoda od rana nie rozpieszczała, co chwila padało, temperatura znacznie spadła, a wiatr nie odpuszczał. Przed 13 jednak pojechałem na Krakowskie Przedmieście pod Pałac Prezydenta. Od Świętokrzyskiej ludzi na chodnikach pełno, im bliżej pałacu tym coraz gęściej. Dziś dodatkowo od 13 do 14 członkowie gabinetu Tuska pełnili na zmianę wartę honorową przed trumną prezydenta.
Wracając do jazdy, na Krakowskie Przedmieście dotarłem w miarę szybko, bo z wiatrem, powrót za to był mniej przyjemny. Terenu też nie zabrakło, w obie strony pokręciłem się trochę w kabackim. Zafundowałem sobie również niezły wycisk na podjazdach (Belwederska, Agrykola, Dolna, Książęca), po świętach podjeżdża mi się znacznie lżej, rower sam gna do przodu:) Ostatnie 10km już na ostatkach sił, do domu dowlekłem się ledwo co...
fz31% fz52% pz15%
PS pouzupełniałem zdjęcia w wpisach z kwietnia.
Kategoria s10, 50-100km, samotnie, ze zdjęciem