blog rowerowy

Wpisy archiwalne w kategorii

ro

Dystans całkowity:4565.98 km (w terenie 1950.00 km; 42.71%)
Czas w ruchu:221:43
Średnia prędkość:19.50 km/h
Maksymalna prędkość:79.00 km/h
Maks. tętno maksymalne:205 (103 %)
Maks. tętno średnie:189 (95 %)
Suma kalorii:86069 kcal
Liczba aktywności:91
Średnio na aktywność:50.18 km i 2h 38m
Więcej statystyk

Mazovia w Piasecznie

d a n e w y j a z d u 19.57 km 14.00 km teren 01:33 h Pr.śr.:12.63 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura:23.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: kcal Rower:Accent Tormenta
Niedziela, 23 maja 2010 | dodano: 25.05.2010

Po wczorajszym rajdzie dziś nawet nie myślałem o starcie w mazovii, tym razem w Piasecznie czyli u mnie. Pojechałem za to pokibicować. Spotykałem sporą część alumex'u, Tomka, z którym potem chwilę pokręciłem i paru chłopaków z Welodromu. Przy okazji najadałem się do syta i kupiłem nową koszulkę. Musiałem wracać trochę wcześnie, widziałem tylko finisz Marcina, który pojechał bardzo dobrze.
AVS wraz z spacerowaniem po miasteczku:)


Kategoria s10, 0-25km, ro

WaypointRace Pruszków 2010

d a n e w y j a z d u 109.21 km 40.00 km teren 04:49 h Pr.śr.:22.67 km/h Pr.max:42.50 km/h Temperatura:24.0 HR max: (%) HR avg: (%) Kalorie: 4750 kcal Rower:Accent Tormenta
Sobota, 22 maja 2010 | dodano: 25.05.2010

Od samego rana pogoda rozpieszczała, słońce świeciło, a temperatura przyzwoita. W Pruszkowie jestem wcześnie, parę minut przed 9. Na start trochę sobie poczekałem, bo niecałą godzinę. Podczas oczekiwania spotykam Damiana który dzisiaj też jedzie PRO. Przed samym odjazdem zjawiają się znajomi z NRu i Samolot. Na początku planuję z nimi jechać. Przejazd honorowy przez miasto bardzo wolny. Już pod torem kolarskim, gdzie odbył się start ostry odbieramy mapy, parę minut i jazda.
12 – Jadę z Adrianem, Maćkiem, Łukaszem i paroma innymi osobami. Tempo jazdy mocne, wybieramy przeważnie asfaltowe warianty. Chwilę szukaliśmy punktu, ale poszło w miarę sprawnie.
11 – Z 12ki wyjeżdżamy… centralnie przez pole, na zakręcie wraz z Maćkiem decydujemy się, że wolimy dłuższą, ale asfaltową drogę, cała grupa jedzie inaczej. Trochę schrzaniłem z zakrętem (za wcześnie), ale po chwili byliśmy już na dobrej drodze. Przy lampionie jest już parę osób więc szybko odnaleziony.
10 – Uczepiamy się dwójki innych zawodników, trochę ryzykujemy, bo jedziemy za nimi w ciemno, na szczęście bez błędów, na drodze 579 doganiają nas Łukasz i Adrian. Znów dużo szybkiej szosy. W lesie pakujemy się bagno, buty już mam całe mokre, ale jest tak ciepło, że w niczym mi to nie przeszkadza. Przy szukaniu waypointa tracimy ponad 20 minut, rezygnujemy, ale jadąc Łukasz zauważa lampion:)
9 – Dla odmiany tym razem trochę lasu i szutrowych ścieżek, od tego momentu jedziemy w składzie: Samolot, Łukasz i ja. Na szukanie nie tracimy dużo czasu, jak na razie nawigacyjnie świetnie
8 – W lesie zaczyna się błotko, tempo jazdy cały czas mocne, powoli czuję, że niedługo mnie odetnie, ale dzielnie jadę. Na asfalcie mijam wspomnianego wcześniej DMK77, Łukasz znajduje punkt szybko i bezproblemowo.
7 – Od samego początku odbijamy na asfalt, hehe, dziś bardziej szosowo niż terenowo, ale tak jest łatwiej i szybciej. Kończy mi się powoli woda w bukłaku. Przekonujemy się, że wiele ścieżek na mapie zaznaczonych jako gruntowe są w rzeczywistości wyasfaltowanymi. Znów przy samym punkcie nawigacja bezbłędna, ze mną coraz gorzej.
4 – Proponuję zrobienie trochę większej pętli, ale za to drogami utwardzonymi, wszyscy na to przystają więc jedziemy. Maciek ma problemy żołądkowe, ale dalej jedzie. Punkt poszedł szukać Łukasz, a ja czekałem na Samolota.
5 – Od ponad 10km mam pustki w bukłaku, a sklepu nie ma żadnego, co za pech. Po przejeździe przez E67 znajdujemy bar, po zakupach i zjedzeniu lodów jedziemy dalej. Niby trochę czasu straciliśmy, ale wszyscy tego potrzebowali, bo nikt nie wyglądał na niezmachanego. Waypoint na mapie trochę nieprecyzyjnie umieszczony, ale znajdujemy. Niestety trochę czasu poleciało (10-15min) Ludzie wyjeżdżający z punktu straszą jakimś błotem, w rzeczywistości trochę przesadzają. Spotykamy Adriana, który ma parę punktów mniej niż my.
6 – Wyjeżdżając z 5ki jakaś gałąź wleciała mi w tylną przerzutkę, która się lekko pokrzywiła. Koledzy uciekają mi, ale po mocnym pościgu doganiam ich. Standardowo wybieramy jak najwięcej szos, po punkt zajeżdżamy ze złej strony i trzeba przejść cały sad.
3 – Czasu mamy sporo bo około 1h, a zostały tylko 3 waypointy, tak przynajmniej wydawało się na początku. Plany są różne, ale mamy jechać 3, 1, 2, meta. Tym razem zasmakowaliśmy większej dawki terenu. Samego punktu już niestety nie pamiętam.
2 – Najpierw czerwony szlak, następnie trochę zielonego. Na miejscu burza, grad i ulewa. Czasu jak się okazało nie starczyło nam, wszyscy trochę pogubiliśmy się i odpuściliśmy. Do końca czas 20 minut więc szybka decyzja – wracamy. Aż do mety w deszczu, więc testuję kupioną w czwartek kurtkę.
Na metę dojeżdżamy o 16:22, czas jak się okazało był jednak do 16:45, gdyby nie deszcz można było się skusić o 2kę. W tym roku znacznie więcej nawigowałem, impreza bardzo udana, dobrze zorganizowana, nawet szlauch z wodą był :D Według wstępnych wyników zająłem 53 miejsce na 87 zawodników, więc szału nie ma. Na mecie czekają już wszyscy na nas łącznie z Ewą i Artkiem, którzy przyjechali pokibicować.
Do zobaczenia za rok!


Kategoria s10, 100-200km, zawody, ro

płynie Wisła, płynie - część druga

d a n e w y j a z d u 66.97 km 7.00 km teren 02:54 h Pr.śr.:23.09 km/h Pr.max:56.50 km/h Temperatura:25.0 HR max:188 ( 93%) HR avg:138 ( 68%) Kalorie: 2081 kcal Rower:Accent Tormenta
Piątek, 21 maja 2010 | dodano: 21.05.2010

Tym razem pojechałem w drugą stronę czyli do Warszawy zobaczyć jak to tam wygląda, no i wygląda nie najlepiej, moim zdaniem najgorzej jest pod ZOO. Wróciłem bardzo naokoło. Miało być spokojnie, ale nie do końca mi to wyszło. Mięśnie dzisiaj miałem obolałe po wczorajszych wojażach. Ale dzisiaj cieplutko było:)
hz50%fz40%pz6%








Kategoria s10, 50-100km, ro, samotnie, ze zdjęciem

płynie Wisła, płynie

d a n e w y j a z d u 83.39 km 50.00 km teren 03:49 h Pr.śr.:21.85 km/h Pr.max:54.50 km/h Temperatura:22.0 HR max:192 ( 95%) HR avg:154 ( 76%) Kalorie: 3379 kcal Rower:Accent Tormenta
Czwartek, 20 maja 2010 | dodano: 20.05.2010

Podczas jedzenia obiadu włączyłem TVN24, po chwili ogarnęło mnie spore zdziwienie. Fala kulminacyjna jeszcze dzisiaj będzie przepływała przez Warszawę, a nie jak miało być - w sobotę. Czym prędzej wziąłem rower i pojechałem do Czerska. Niestety nie zacząłem najlepiej, bo musiałem się wracać 3km, jak się okazało baterie w aparacie rozładowały się, a nie miałem przy sobie zapasowych. Nie miałem żadnego planu odnośnie trasy, wszystko wyszło bardzo spontanicznie. Najpierw zielony, a potem czerwonym aż do GK. Już na samym wjeździe do miasta wyprzedziły mnie dwie straże pożarne mknące na sygnale. Przed Czerskiem pojechałem jeszcze na most, no rzeczywiście, wody sporo. Następnie już najprostszą drogą do Czerska, z Czerska do Góry Kalwarii, a z Góry Kalwarii niebieskim wzdłuż wału aż do Konstancina. Ludzie już powoli szykują się na wodę, bowiem Wisła podnosi się...szybko. Droga na niektórych odcinkach była zamknięta, ale mnie nic nie zatrzyma :D Z Konstancina do Piaseczna przez las i było trochę błądzenia.
Cały dzień pogoda dopisywała, słońce, 22*C, ciemne chmury znikały tak szybko jak się pokazywały.
hz15%fz54%pz30%















Kategoria s10, 50-100km, ro, samotnie, ze zdjęciem

las kabacki

d a n e w y j a z d u 52.97 km 38.00 km teren 02:19 h Pr.śr.:22.86 km/h Pr.max:44.00 km/h Temperatura:18.0 HR max:190 ( 94%) HR avg:154 ( 76%) Kalorie: 2047 kcal Rower:Accent Tormenta
Środa, 19 maja 2010 | dodano: 19.05.2010

Po poniedziałkowym terenie wiedziałem, że na razie odpuszczę sobie jazdę w Chojnowskim Parku Krajobrazowym, więc dziś udałem się do lasu kabackiego. Ścieżki w 95% suchutkie, bez jakiegokolwiek błota, oczywiście, że są momenty, gdy nie da się przejechać, ale to są tylko momenty. Po wielu mazurskich kilometrach na majówce znacznie pewniej czuję się w "szybko branych" zakrętach:) Wymyśliłem sobie rundę (~16km), znacznie dłuższą i bardziej urozmaiconą od poprzedniej, zrobiłem dwa kółka i skierowałem się na Dereniową. Po zakupie bukłaka wróciłem do domu Puławską, jak zwykle o tej porze zakorkowaną. Zobaczyłem, że otworzyli parking koło decathlona (otwarcie sklepu w piątek), więc pojeździłem sobie po piętrach.
Tempo jazdy średnio mocne.
hz16% fz54% pz30%



Kategoria s10, 50-100km, ro, samotnie, ze zdjęciem

błotko:)

d a n e w y j a z d u 27.74 km 17.00 km teren 01:32 h Pr.śr.:18.09 km/h Pr.max:36.50 km/h Temperatura:13.0 HR max:175 ( 87%) HR avg:146 ( 72%) Kalorie: 1271 kcal Rower:Accent Tormenta
Poniedziałek, 17 maja 2010 | dodano: 17.05.2010

Choroba w końcu odpuściła więc pora wybrać się na rower. Wracając dzisiaj ze szkoły terenem było...mokro, ale tego się spodziewałem bo padało całą noc i dziś do 14 (teraz gdy piszę znów pada). Po Giro d'Italia mozolnie zebrałem się, wskoczyłem w rowerowe ciuchy i pojechałem. Każdy kilometr sprawiał mi niesamowitą radochę, kałuże, który nie dało się ominąć przejeżdżałem z nie małą prędkością. Niestety po 1:15h deszcz zmusił mnie do powrotu. O dziwo do domu przyjechałem z suchym tyłkiem, ale oczywiście cały brudny.
hz24% fz69% pz5%


Kategoria s10, 25-50km, ro, samotnie

chojnowski pk

d a n e w y j a z d u 18.07 km 13.00 km teren 01:04 h Pr.śr.:16.94 km/h Pr.max:31.00 km/h Temperatura: HR max:161 ( 80%) HR avg:131 ( 65%) Kalorie: 714 kcal Rower:Accent Tormenta
Czwartek, 13 maja 2010 | dodano: 17.05.2010

fz78% fz18% pz0%


Kategoria s10, 0-25km, ro, samotnie

Majówka 2010 - dzień 4

d a n e w y j a z d u 90.53 km 31.00 km teren 04:08 h Pr.śr.:21.90 km/h Pr.max:40.00 km/h Temperatura: HR max:170 ( 84%) HR avg:136 ( 67%) Kalorie: 2988 kcal Rower:Accent Tormenta
Wtorek, 4 maja 2010 | dodano: 05.05.2010

O moim stanie zdrowia nie będę już wspominał, bo było jeszcze gorzej, doszedł kaszel... Rano leniwie zebrałem się z łóżka. Za oknem było nieciekawie, zimno, oj bardzo zimno. Były jakieś pomysły o szybszej i wolniejszej grupie, ja oczywiście wolałem tą drugą, ale około 11 razem (oprócz Pszczoły, Ewy i Artka) pojechaliśmy. Pierwsze kilometry po asfalcie pod wiatr były bardzo zimne i nieprzyjemne. Jednak po schowaniu się w lesie zrobiło się cieplej i nie było najgorzej. Mieliśmy jechać do Młyna (rezerwat Łyna) w którym byliśmy wczoraj zahaczając o zjazd. Tym razem Adrian chciał zjechać, niestety pod koniec podpierając się stanął na deskę z zardzewiałym gwoździem wbijając sobie go w stopę. Wszyscy wróciliśmy do kwatery, Adrian z Agni i Samolotem pojechali do szpitala. My już z Ewą, Pszczołą i Artkiem pojechaliśmy jeszcze raz w kierunku Młyna zahaczając o ten sam zjazd, lecz tym razem nikt nie zjeżdżał. Jechaliśmy zupełnie inną drogą. Po objechaniu jeziorka odłączyli się od nas Ewa i Artek, a my szybko w stronę Łyny. Miałem spore problemy, żeby utrzymać się za grupą, przeziębienie nieźle dało mi się we znaki. W rezerwacie zaliczyliśmy parę podjazdów, zjazdów, pofociliśmy. Nie było więcej czasu, bo musieliśmy jeszcze zdążyć na pociąg, który był o 18. Do Jabłonki dojechaliśmy sprawnie, zostało trochę czasu, więc tradycyjnie Łasic chciał dokręcić, a z nim Ola, ja tym razem podziękowałem. Po spakowaniu się z Ewą i Artkiem pojechaliśmy do Nidzicy na pizzę, po chwili dołączyła do nas reszta. W pociągu luzik, o pewnym buraku z Ochrony Kolei nie będę wspominał... W Warszawie okazało się, że jest cieplutko, do domu dojechałem rowerem, około 22:30.
Podsumowując, tegoroczna majówka była bardzo, bardzo udana, oby jak najwięcej takich wypadów, z tak świetną ekipą nie było kiedy się nudzić:)
hz60% fz30% pz5%







Kategoria s10, 50-100km, Jabłonka 2010, ro, ze zdjęciem

Majówka 2010 - dzień 3

d a n e w y j a z d u 87.91 km 58.00 km teren 04:15 h Pr.śr.:20.68 km/h Pr.max:52.50 km/h Temperatura: HR max:182 ( 90%) HR avg:144 ( 71%) Kalorie: 3410 kcal Rower:Accent Tormenta
Poniedziałek, 3 maja 2010 | dodano: 05.05.2010

Wczoraj wieczorem przyjeżdża do nas jeszcze Darek, z którym będziemy śmigać po okolicznych lasach do wtorku:)
Po wczorajszym maratonie nie miałem strasznych chęci na mocniejsze kręcenie. Dodatkowo przeziębienie nasiliło się i zaczęło mnie boleć gardło. Ostatecznie wszyscy zebraliśmy się przed 12 i ruszyliśmy. Po kilku kilometrach w lesie rozdzieliliśmy się jednak na dwie grupy. Wraz z Pszczołą, Olą, Marcinem i Łasicą stwierdziliśmy, że wczorajsza trasa maratonu była tak świetna, że wypadało by góreczki zaliczyć jeszcze raz, czyli przejechać pętlę giga raz jeszcze. Jednak pierwszym naszym celem był rezerwat Łyn z bardzo urozmaiconym pomarańczowym szlakiem. Przekonaliśmy się, że wcale nie trzeba jechać w góry, żeby powprowadzać rowery pod górę. Zadowoleni szlak przejechaliśmy raz jeszcze. Następnie skierowaliśmy się na Nidzicę, gdzie zjedliśmy pizzę i makaron. Pszczoła niestety gorzej się poczuł i wrócił do Jabłonki, a my w stronę trasy maratonu. Co tu dużo mówić, dojazd szybki i pagórkowaty. Naszą pętle zaczęliśmy od rozjazdu mega i giga (jechaliśmy odwrotnie). Ze znalezieniem trasy nie mieliśmy większego problemu, ścieżki rozjechane przez pięciuset ośmiuset nie trudno zgubić. Podczas podjeżdżania pod premię górską zaczęło kropić. Na górze byłem zachwycony widokiem na okolicę, wczoraj tego nie zauważyłem :D Po zjeździe lunęło, a my z każdą minutą byliśmy coraz bardziej mokrzy. Po 10km i przemoknięciu w 100% zrezygnowaliśmy z drugiej górki, wszystkim oprócz Łasicy (:)) było bardzo zimno. Podczas rozważania w którym kierunku jest Jabłonka Marcin mówi, że mamy już zaliczone 600m w górę, a do Jabłonki było jeszcze parę podjazdów. Droga minęła szybko i cieplej (przestało padać), bo pożyczyłem od Marcina wiatrówkę.
Łasica spragniony setek pojechał dokręcić asfaltem te parę km, maniak :D
hz38% fz43% pz16%









Kategoria s10, 50-100km, ro, ze zdjęciem, Jabłonka 2010

Majówka 2010 - dzień 2

d a n e w y j a z d u 102.60 km 62.00 km teren 04:14 h Pr.śr.:24.24 km/h Pr.max:50.00 km/h Temperatura: HR max:195 ( 97%) HR avg:177 ( 88%) Kalorie: 2801 kcal Rower:Accent Tormenta
Niedziela, 2 maja 2010 | dodano: 05.05.2010

Rano jest cieplej niż wczoraj, spokojnie można jechać na krótko. Moje smopoczucie średnie, bo niestety, ale wczoraj trochę się przeziębiłem. Przed wyjazdem jeszcze szybkie czyszczenie napędu po wczorajszej jeździe, założenie numerka i chipa. Wyjeżdżamy o 9:45 rowerami w składzie: ja, Ewa, Artek, Łasic. Spokojnym tempem docieramy do Nidzicy. Okazuje się, że Artek przed startem łapie gumę, ale zdążył wymienić dętkę. Tym razem startuję z 3 sektora, mój cel na dzisiaj - utrzymać sektor. Start szybki, za szybki, ale się jakoś trzymam. Próbuję jechać za Artkiem, ale ucieka mi. Po wjeździe do lasu wyprzedzam kogoś co jakiś czas. Trasa świetna, szybka, najlepsza na jakiej jechałem. Po kilku km doganiam i wyprzedzam Adriana, a potem Olę. Pierwszy bufet po około 1h jazdy, łapie Powerade i dalej ogień. Pierwsza góreczka robi na mnie nie małe wrażenie, ale jakoś lekko mi się pod nią podjeżdża. Gorzej na zjeździe, w zakrętach uciekają mi poprzedzający mnie zawodnicy. Po zjeździe odcina mnie totalnie, jadę swoim spokojnym tempem. Jestem ciekaw kiedy wyprzedzi mnie Tomek, który mija mnie mówiąc "Siema" przed górską premią. Nie wiem dokładnie na którym to było kilometrze, ale za mną przebiega sarna, która chwilę później wbiega centralnie w goniącą mnie grupę. Nieszczęśnik na mecie miał chyba wstrząs mózgu i zwichnięcie kręgosłupa (?). Po 45km odzyskuję siły i doganiam jednego kolesia z którym jadę aż 10km. Puls mam strasznie niski, bo w granicy 170-175, a zmęczenie spore. Na ostatnich kilometrach wyprzedzam, gonię, wyprzedzam... Na metę wpadam z innym zawodnikiem, który pewnie i tak mnie wyprzedził, bo startował z niższego sektora, ale kreskę przekraczam pierwszy.
Spotykam już parę osób, Marcin pojechał świetnie, miał tylko około 7minut straty to pierwszego. Artka już nie było, bo robił zdjęcia przed metę, ale miał jakieś 7 minut przewagi nade mną. Chwilę po mnie przyjeżdża Ola, Mhop, Adrian i Ewa. Jeśli chodzi o wynik to wcale nie najgorzej, bo procentowo miałem 81,6% w open i 91,2% w MJ, ale wg. mnie gdybym był w lepszej kondycji mógłbym parę minut urwać. 3 sektor na szczęście utrzymałem, jeśli chodzi o naszą małą rywalizację z Tomkiem, w Otwocku tym razem ja zrewanżuję się :D Z jazdy nie jestem w ogóle zadowolony:(
Czekając na tombolę dojeżdża jeszcze Łasic, który pojechał na giga i zdobył najwięcej punktów dla drużyny. W tomboli Adrian wygrywa ramę Giant XTC2, szczęściarz...
Po maratonie jedziemy do restauracji na obiad, a później szybko uciekamy do pensjonatu, bo robi się strasznie zimno.
Wszelkie dane z pulsaka podaję tylko z maratonu.
Czas - 02:39:00
Open - 145/507 (02:09:41)
M1 - 6/19 (02:25:05)
hz0% fz2% pz98%



Kategoria s10, 100-200km, Jabłonka 2010, zawody, ro, ze zdjęciem