ze zdjęciem
Dystans całkowity: | 6798.00 km (w terenie 1745.57 km; 25.68%) |
Czas w ruchu: | 302:23 |
Średnia prędkość: | 21.59 km/h |
Maksymalna prędkość: | 79.00 km/h |
Maks. tętno maksymalne: | 205 (103 %) |
Maks. tętno średnie: | 189 (95 %) |
Suma kalorii: | 119276 kcal |
Liczba aktywności: | 125 |
Średnio na aktywność: | 54.38 km i 2h 36m |
Więcej statystyk |
na dwie raty
d a n e w y j a z d u
82.76 km
0.00 km teren
03:08 h
Pr.śr.:26.41 km/h
Pr.max:36.00 km/h
Temperatura:14.0
HR max:170 ( 85%)
HR avg:141 ( 71%)
Kalorie: 2240 kcal
Rower:Accent Tormenta
Po wcześnie skończonych rekolekcjach, bo już o 12 wybrałem się na rower. Chciałem pośmigać po drogach, którymi jeszcze nigdy nie jeździłem. Od samego początku męczyłem się z mocnym, nieustającym wiatrem. Jechało mi się ciężko, puls w ogóle nie chciał skakać w górę, a nogi miałem ciężkie jak ze stali. Po 19km, gdy "przecinałem" krajową siódemkę poczułem dziwną miękkość z tyłu, już wiedziałem co jest grane. Niestety, nie wziąłem z domu ani pompki, ani łatek, ani dętki. Szybko zawróciłem i jechałem jak najszybciej z wiatrem. Ujechałem tak 10km, dopóki nie było już w ogóle powietrza w dętce. Na szczęście na horyzoncie ujrzałem przystanek autobusowy, po 2 minutach nadjechał 727:) Co za fuks.
30,94km/01:13/AVS~25kmh
132/168 HZ67% FZ28% PZ2%
Po powrocie zdenerwowany poszedłem do sklepu po nową oponę. To był już czwarty kapeć w przeciągu dwóch tygodniu, zdecydowanie nie polecam detonatorów, opona przejechała niecałe 2000km. Wybór padł na Michelin XC Road 1.4. Po zjedzeniu obiadu i założeniu opony pojechałem tym razem na moją standardową, przedłużoną trasę. Wiatr do wieczora trochę się uspokoił, więc jechało się prześwietnie. Powrót miałem pod wiatr, który odziwo coraz bardziej się nasilał. Nogi kręciły znacznie lżej niż wcześniej. Tempo jazdy spokojne, prawie wszystko w tlenie:) Opona mimo większej wagi o ponad 100g toczy się leciutko i ciszej niż maxxisy.
51,82km/01:55/AVS-27,07kmh
141/170 HZ36% FZ57% PZ6%
Puls wpisuję z treningu.
62AT/3143sliki
Kategoria ze zdjęciem, sliki, samotnie, coś nowego, 50-100km, s10
asfaltowe testy tormenty
d a n e w y j a z d u
30.29 km
0.00 km teren
01:05 h
Pr.śr.:27.96 km/h
Pr.max:34.50 km/h
Temperatura:7.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: 750 kcal
Rower:Accent Tormenta
Wczoraj o 19 zachciało mi się założyć nową ramę. Pierw udałem się na myjnie umyć rower karcherem. Zacząłem od demontowania wszystkiego, po niecałych 3h cały rower był w częściach więc zabrałem się za zakładanie części. Poszło w miarę sprawnie, skończyłem o 3 w nocy, ale nie miałem wszystkich linek i pancerzy, bo stare do niczego się nie nadawały. Z samego rana skoczyłem do sklepu, po powrocie wszystko założyłem i wyregulowałem (jak ja nie cierpię bawić się przerzutkami, fuj). Niestety przednia przerzutka nie chciała dobrze współpracować z młynkiem. Mimo to pojechałem na krótkie testy. Najpierw do AirBike, tam gościu naprawił przednią przerzutkę (ponoć była cała pogięta), potem do InterPack po uchwyt rowerowy na samochód i na końcu do Legionu po przejściówki ze schradera na prestę do obręczy i bidon.
Wrażenia z jazdy niesamowite, stery chodzą cudnie, rama jest dłuższa i bardziej zwrotna, a mostek krótszy. Średnia wyszła zacna biorąc pod uwagę światła i wiatr w twarz podczas powrotu. Założyłem też amortyzator, dopiero teraz czuję, że jest wygodniejszy od sztywniaka, ale nieraz niepotrzebnie się buja.
Tormentę w terenie przetestuję prawdopodobnie jeszcze w tym tygodniu:)
Kategoria s10, 25-50km, coś nowego, samotnie, sliki, ze zdjęciem
przywitanie wiosny
d a n e w y j a z d u
45.32 km
0.00 km teren
01:48 h
Pr.śr.:25.18 km/h
Pr.max:54.50 km/h
Temperatura:16.0
HR max:184 ( 92%)
HR avg:135 ( 68%)
Kalorie: 1178 kcal
Rower:Merida Kalahari K8 custom
Rano nie czułem wielkiego zmęczenia po wczorajszej setce, za oknem było cieplutko więc pojechałem z Nesterem na mój standard. Ubrałem się za ciepło, po paru km mały striptiz. Zdjąłem ocieplane nogawki i polar. Z początku pod wiatr, miało być spokojnie to było spokojnie, potem 15km z wiatrem i ostatnie 10km też pod wiatr, ale na luziku. Przed Krępą zrobiliśmy trzy dłuuugie sprinty do 46-50kmh. Jeździło mi się świetnie. Od Pilawy zaczęło kropić, ale rozpadało się dopiero jak dojechałem do domu:) Szkoda, bo pojeździłbym znacznie dłużej.
Przydałaby się szosówka...
hz46% fz35% pz11%
Kategoria s10, 25-50km, sliki, ze zdjęciem
pożegnanie zimy
d a n e w y j a z d u
131.62 km
0.00 km teren
04:57 h
Pr.śr.:26.59 km/h
Pr.max:49.00 km/h
Temperatura:17.0
HR max:191 ( 96%)
HR avg:148 ( 74%)
Kalorie: 3980 kcal
Rower:Merida Kalahari K8 custom
Setka chodziła mi po głowie od jakiegoś tygodnia. Wczoraj przed snem wszedłem na forum nocnego roweru i okazało się, że są plany na objazd Kampinosu. Bez zastanowienia ustawiłem budzik na 8 i poszedłem szybko spać (było już po północy, czyli za dużo nie pospałem). Z domu wyjechałem po 9. Do Wilanowskiej z wiatrem, czyli szybko. Na placu zamkowym byłem już o 10.15 więc miałem 45minut. O 11 zjawiło się 6 osób (dwie na szosówkach, reszta na góralach). Ustaliliśmy, że jedziemy krótszą pętle. Przez Warszawę spokojnie. Po wyjeździe z miasta tempo trochę mocniejsze, Sławek na swoim góralu (co więcej na terenowych oponach) pocinał pod wiatr 28-32kmh. Dwaj koledzy mieli ograniczony limit czasu, więc zawrócili po 20-30km. Leszno osiągnęliśmy w miarę szybko. W stronę Roztoki jakby z wiatrem, inicjatywę znów przejął Sławek, 35-45kmh to była normalka:D Na drodze mniej tirów niż w czerwcu. Przed Aleksandrowem odbiliśmy na Leszno, znów wiatr pomagał. W okolicach Janówka pod koła Ewy wbiega pies. Wywrotka wyglądała bardzo nieciekawie, bo poleciała na moje przednie koło. Na szczęście nikt nie ucierpiał na zdrowiu:) Gorzej ze sprzętem, owijka zadrapana, lewa klamkomanetka chyba połamana. U mnie znacznie mniejsze szkody, tylko lekkie skrzywienie przedniej obręczy i jedna szprycha do wymiany. Od tego momentu tempo znacznie spokojniejsze, co nie znaczy, że spokojne:D Przed Czosnowem w ostatniej chwili zauważyłem jadących z naprzeciwka Damiana i Jacka. Niestety tak szybko przemknęli, że zdążyłem tylko machnąć i krzyknąć "Witam". Droga do Warszawy minęła szybko i przyjemnie. Udaliśmy się do baru pod rurą. Po paru dłuższych chwilach ruszyłem do domu. Od Agrykoli zaczęło padać, a na Poleczkach rozpadało się na dobre, ale deszcz był bardzo przyjemny, taki wiosenny, do domu dojechałem calutki mokry:)
Co mnie cieszy, to to, że ani razu nie odcięło mi prądu mimo ekstremalnie wysokich pulsów, nie ma co patrzeć na średni, bo sigma coś dziwnie nalicza...
hz23% fz36% pz37%
Kategoria ze zdjęciem, sliki, 100-200km, s10
wiosenne nowości
d a n e w y j a z d u
85.29 km
0.00 km teren
03:16 h
Pr.śr.:26.11 km/h
Pr.max:38.50 km/h
Temperatura:13.0
HR max:183 ( 92%)
HR avg:154 ( 77%)
Kalorie: 2683 kcal
Rower:Merida Kalahari K8 custom
Trasa: Piaseczno - Piskórka - Łoś - Tarczyn - Jeżewice - Michrówek - Rembertów - Wylezin - Racibory - Prażmów - Wągrodno - Krupia Wólka - Dobiesz - Pilawa - Zalesie Górne - Jesówka - Piaseczno
Pogoda dzisiaj świetna, jak wyjeżdżałem termometr wskazywał 14*C. Na siebie założyłem pełny strój wiosenny:) W wielkim skrócie trasę opisałbym tak:
30km - pod wiatr, puls bardzo wysoki, średnia słaba
30km - z wiatrem, puls średni, średnia idzie w ostro górę
25km - raz tak raz tak, puls wysoki, średnia idzie w górę
A teraz dokładniejszy opis trasy. Wybrałem się na poznanie nowych asfaltów, bo ile można jeździć po tych samych trasach. Do Tarczyna jazda pod przednioboczny, lub co gorsza idealnie pod wiatr. Miało być tlenowo, ale od samego początku wiedziałem, że tak nie będzie. Mimo około 5,5godzin snu jechało mi się świetnie, nóżka podawała aż miło:) Po zjeździe z drogi nr876 wiatr raz zawiewał sobie z boku, raz od tyłu. Prędkość średnia rosła w oczach. Im dalej odjeżdżałem na południe tym mniej śniegu było na polach. W okolicach Jeżewic trafiłem na parę długich (1-2km), ale płaskich podjazdów i zjazdów, świetnie, bo u mnie w ogóle nic takiego nie ma;D Niestety prawa noga ostatnie 30km trochę pobolewała po wczorajszej glebie. Przeliczyłem się z kilometrami i wróciłem do domu po zmroku. Zdjęć nie ma za dużo, bo postawiłem na jazdę, zrobiłem tylko jeden dłuższy postój w sklepie (parę minut).
Trasa świetna, pogoda też. Przypomniałem sobie dzisiaj co mnie tak na prawdę kręci w rowerze. Dawno nie miałem takiej radochy z jazdy!
hz10% fz47% pz42%
Kategoria s10, 50-100km, samotnie, sliki, ze zdjęciem
jak to w końcu jest?!
d a n e w y j a z d u
45.23 km
0.00 km teren
01:45 h
Pr.śr.:25.85 km/h
Pr.max:34.00 km/h
Temperatura:9.0
HR max:173 ( 87%)
HR avg:150 ( 75%)
Kalorie: 1423 kcal
Rower:Merida Kalahari K8 custom
Pogoda dziś wiosenna, aż 9*C, do południa pochmurnie, deszczowo i bezwietrznie, a potem słonecznie i wietrznie. Pierwsze 15km pod wiatr. Jak silny można wywnioskować z wahań pulsu, po wjeździe do lasu spadał od razu o dobre 15uderzeń. Od samego początku wiedziałem, że ubrałem się za ciepło, pot leciał ze mnie strumieniami. Nawiązując do pytania w temacie, 15km jechałem pod przednio boczny wiatr, po nawrotce powinienem mieć tylno boczny, ale nie, znów to samo... Zastanawiałem się nad tym cały czas, przecież to jest niemożliwe. Pod koniec zamyślony wjechałem w głęboką na 5-10cm dziurę w drodze. Wybiło mnie ładnie, bo przeleciałem dobre 5m. Po twardym lądowaniu oględziny roweru i siebie, po za siniakami,lekkim rozcentrowaniem przedniego kółka i przetarciem siodła nic większego się nie stało, a na początku wyglądało to nie ciekawie. Trening mogę zdecydowanie zaliczyć do tych mocniejszych:) Zdjęcia z komórki...
Aaaaa, przetestowałem dziś zimowe wkładki do butów, ciepłe jak cholera :D
hz16% fz55% pz28%
9848 łańcuch
Kategoria s10, 25-50km, samotnie, sliki, ze zdjęciem
wytrzymałość
d a n e w y j a z d u
55.77 km
0.00 km teren
02:13 h
Pr.śr.:25.16 km/h
Pr.max:41.00 km/h
Temperatura:2.0
HR max:184 ( 92%)
HR avg:150 ( 75%)
Kalorie: 1753 kcal
Rower:Merida Kalahari K8 custom
Sytuacja na ulicach rano była nie za dobra, błoto pośniegowe, a potem pełno wody. Od dawna planowałem już trening u szosowców, więc przełamałem się i pojechałem. Niestety okazało się, że dziś jeżdżą na rolkach, bo pogoda nie za ciekawa. Trudno, pojechałem sam. W butach już po 15km miałem jezioro, a palce u rąk ledwo co czułem. Pierwszą część trasy przejechałem bardzo spokojnie. Powrót to jazda pod silny wiatr, nadrabiając średnią. Cały czas na pulsie 75-90%. Za Sobikowem kapeć. Myślałem, że dojadę do domu podpompowując koło, ale podczas pierwszej próby wyłamałem wentyl. Czyli zmiana dętki, dosyć szybko się uwinąłem, ale ręce zmarzły mi strasznie. Jak zwykle wszystkie podjazdy jakie były na trasie mocno.
hz24% fz43% pz32%
Oponki dobrane idealnie do panujących warunków
Kategoria s10, 50-100km, samotnie, sliki, śniegowo, ze zdjęciem
skrócony standard
d a n e w y j a z d u
32.58 km
0.00 km teren
01:20 h
Pr.śr.:24.43 km/h
Pr.max:40.17 km/h
Temperatura:3.0
HR max:180 ( 90%)
HR avg:143 ( 72%)
Kalorie: 1028 kcal
Rower:Merida Kalahari K8 custom
Pierwsza jazda w marcu. Po ostatniej wycieczce złapało mnie przeziębienie, minęło już półtora tygodnia, a jeszcze nie jestem w pełni zdrów. Pogoda nie jest zła, słońce śmiało świeci, wiatr umiarkowany. Niestety wybrałem najgorszy wariant trasy bo przez ponad połowę drogi jechałem pod wiatr. Po 20km odpuściłem i skróciłem trening. Ostatnie kilometry jechało mi się lżej, widocznie dopiero pod koniec się porządnie rozgrzałem i wkręciłem na odpowiednie obroty...
Rower przeszedł tymczasowe modyfikacje, wszystko widać no fotce poniżej.
hz35% fz54% pz11%
9640 sztywny widelec
Kategoria s10, 25-50km, samotnie, sliki, ze zdjęciem
wiosennie do czerska
d a n e w y j a z d u
79.23 km
0.00 km teren
03:15 h
Pr.śr.:24.38 km/h
Pr.max:45.13 km/h
Temperatura:8.0
HR max:187 ( 94%)
HR avg:155 ( 78%)
Kalorie: 2625 kcal
Rower:Merida Kalahari K8 custom
Od wczoraj meteorolodzy straszyli mocnymi wiatrami, mimo to zdecydowaliśmy się z Tomkiem pojechać do Czerska. Słońce grzało przez cały czas, a temperatura w okolicach 10.15 wynosiła już 5*C. Droga do GK cały czas pod mocny wiatr (wg. ICMu ~22kmh). Pod zamkiem zrobiliśmy króciutką przerwę na parę zdjęć i pognaliśmy w stronę Piaseczna. Wiatr od tego momentu zaczął nam sprzyjać, raz boczny, raz "tylny". Momentami jechaliśmy po 35-38kmh bez większego wysiłku. Jechało mi się dobrze mimo porannego bólu gardła i innych objawów przeziębieniowych. Szosy jeszcze w wielu miejscach są mokre, dobrze, że nie zdjąłem przedniego błotnika przed jazdą, a miałem taki pomysł. Rower po przyjeździe wyglądał jak po jakimś błotnym maratonie.
W luty wykręciłem 600km, jak dla mnie bardzo dobry wynik:)
hz10% fz48% pz41%
Kategoria s10, 50-100km, sliki, śniegowo, ze zdjęciem
niedzielny trening
d a n e w y j a z d u
45.11 km
0.00 km teren
01:47 h
Pr.śr.:25.30 km/h
Pr.max:33.67 km/h
Temperatura:3.0
HR max:178 ( 89%)
HR avg:145 ( 73%)
Kalorie: 1405 kcal
Rower:Merida Kalahari K8 custom
Pogoda powoli pozwala już (i mam nadzieje, że tak będzie się utrzymywać) na rozpoczęcie regularnych tlenowych treningów.
Sytuacja za oknem rano była bardzo zachęcająca. Niebo zrobiło się bezchmurne i słoneczne, a termometr wskazywał około 1-4*C. Co do wiatru, gorzej niż wczoraj, ale i tak jest super. Stan dróg w lepszym stanie, 90% w miarę suche.
Tempo jazdy umiarkowane (ponad połowa trasy na luzie, reszta to wpaszczewind). Zdjęcie jest tylko jedno, bo nie chciałem tracić czasu na zbędne postoje.
Średnia prędkość i puls wyglądają bardzo obiecująco biorąc pod uwagę to, że dopiero zaczynam regularne jazdy. Po 300km w lutym mogę powiedzieć, że zrzucenie 23kg od września to był bardzo dobry pomysł:)
hz31% fz53% pz15%(po 15minutach pod wiatr odpuściłem i zrzuciłem na niższy bieg, bez sensu jeździć teraz w strefie beztlenowej)
Kategoria s10, 25-50km, samotnie, śniegowo, ze zdjęciem