sliki
Dystans całkowity: | 7362.82 km (w terenie 59.50 km; 0.81%) |
Czas w ruchu: | 293:17 |
Średnia prędkość: | 24.89 km/h |
Maksymalna prędkość: | 77.00 km/h |
Maks. tętno maksymalne: | 205 (100 %) |
Maks. tętno średnie: | 169 (85 %) |
Suma kalorii: | 137229 kcal |
Liczba aktywności: | 134 |
Średnio na aktywność: | 54.95 km i 2h 13m |
Więcej statystyk |
1 - dojazd na święta
d a n e w y j a z d u
107.42 km
0.00 km teren
04:04 h
Pr.śr.:26.41 km/h
Pr.max:54.00 km/h
Temperatura:14.0
HR max:187 ( 94%)
HR avg:145 ( 73%)
Kalorie: 3123 kcal
Rower:Accent Tormenta
Trasa: Mroczno - Nowe Miasto Lubawskie - Nowy Dwór Bratiański - Iława - Susz - Dzierzgoń - Kalwa - Sztum
Do Mroczna z Piaseczna dojechałem samochodem. Zastanawiałem się czy jest sens jechać rowerem, bo rano nie czułem się najlepiej. Pogoda była ładna, wiec zdecydowałem się. Do Nowego Miasta Lubawskiego miałem cały czas pod bardzo mocny wiatr. Od samego początku trasa bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Żadnego płaskiego fragmentu, cały czas pod gore i na dol. Droga baaardzo interwałowa:) Za Nowym Miastem Lubawskim to samo, a nawet jeszcze ciężej, podjazdy znacznie dłuższe. Co chwila mijam, albo las, albo jezioro. Odcinek od Nowego Dworu Bratiańskiego do Iławy niesamowity, pagórkowata droga prowadząca przez las świetna, tylko gdyby nawierzchnia byłaby w lepszym stanie. Przez Iławę przebijam się w miarę sprawnie. Od teraz jadę znana mi trasa z lipca. Tak wiec do Susza pod wiatr, ale bardziej płasko. Po 56km jazdy bez żadnych przerw, pod wmordewind i momentami męczarni na podjazdach nie miałem kompletnie sil. Zatrzymuje się w sklepie na "popas". Kupiłem paręnaście prze smacznych ciasteczek, sok i wodę. Po 10minutach chęć do jazdy powróciła i od raz kręciło mi się przyjemniej. Do samego Sztumu czyli przez następne 60km trasa znów interwałowa, może nie aż tak bardzo jak do Iławy. Do samego końca jadę już bez żadnych przerw. Do domu dojeżdżam wymęczony, podjazdy i wiatr dały mi nieźle popalić. Mimo względnie niskiego pulsu (organizm tez był trochę osłabiony przez przeziębienie), próbowałem podjeżdżać siłowo więc mięśnie bolą jak nigdy:)
Zdjęcia są byle jakie, bo prawie wszystkie robione podczas jazdy.
hz28% fz49% pz22%
Kategoria s10, 100-200km, samotnie, sliki, Sztum, ze zdjęciem
trening szosowy
d a n e w y j a z d u
38.93 km
0.00 km teren
01:19 h
Pr.śr.:29.57 km/h
Pr.max:44.00 km/h
Temperatura:20.0
HR max:175 ( 88%)
HR avg:141 ( 71%)
Kalorie: 972 kcal
Rower:Accent Tormenta
Opony w accencie zmieniłem na sliki, bo szykuje się trochę kilometrów szosowych w najbliższych dniach. Dziś przejechałem przetestować rower. Założyłem też nowe gripy - Bontrager XXX Lite, bo na WCSach w terenie bolały mnie dłonie, a szczególnie palce. Z domu wyjeżdżałem z zamiarem przejechania przedłużonego standardu. Jednak moje plany zmieniłem po 20km jazdy pod mocny, bardzo mocny wiatr. Nie chciałem dodatkowych dziesięciu... Za to powrót to istna bajka, 32-42kmh trzymałem prawie cały czas do domu. Ostatnie 5km siłowo, po maratonie w Józefowie czuję, że tu mam największe braki.
Puls strasznie niski, nie mogłem wejść na "wyższe obroty":(
Szybko te kilometry lecą, już 2 tysiaki:D
hz44% fz46% pz8%
376km
Kategoria s10, 25-50km, coś nowego, samotnie, sliki
kolejna setka do kolekcji
d a n e w y j a z d u
108.46 km
1.00 km teren
03:59 h
Pr.śr.:27.23 km/h
Pr.max:42.00 km/h
Temperatura:18.0
HR max:179 ( 90%)
HR avg:139 ( 70%)
Kalorie: 2963 kcal
Rower:Accent Tormenta
Pogoda od rana była wyśmienita. Około 18*C, słoneczko, ale jak zwykle wiatr. O 13.30 umówiłem się z Tomkiem w Magdalence na szosowe kilometry. Na początek skierowaliśmy się na Tarczyn. Po drodze było parę moich wpadek nawigacyjny, dzięki czemu pierwszy raz w tym roku wjechałem w teren bez śniegu :D W Złotokłosie zrobiliśmy krótki postój na smaczne ciastka. Drogą na Mszczonów jechało nam się bardzo dobrze, mała ilość samochodów i niezłej jakości asfalt to super połączenie. Zdecydowaliśmy, że jedziemy do Mszczonowa do którego ostatecznie nie dotarliśmy przez koniec pewnej drogi. Nawrót i tym razem w stronę Żabiej Woli, a następnie do Grodziska Mazowieckiego. Za Otrębusami rozdzielamy się, od tego momentu aż do Piaseczna mam non stop pod wiatr, ale jadę szybko, bo robi się zimno. Przed Bobrowcem podczas wyjmowania aparatu z torby podsiodłowej wypada mi on z rąk i leci na asfalt. Ku mojemu zaskoczeniu wszystko działa jak powinno, strasznie się porysował, ale nic po za tym:)
Dzięki Tomek za świetną wycieczkę, do zobaczenia w niedziele;)
hz43% fz41% pz13% średni puls liczony wraz z niektórymi postojami dlatego taki niski.
Kategoria s10, 100-200km, sliki, ze zdjęciem
warszawa
d a n e w y j a z d u
59.40 km
0.00 km teren
02:09 h
Pr.śr.:27.63 km/h
Pr.max:61.00 km/h
Temperatura:15.0
HR max:186 ( 93%)
HR avg:141 ( 71%)
Kalorie: 1548 kcal
Rower:Accent Tormenta
Kolejny ciepły dzień. Do Warszawy do sklepu po nowe spodenki rowerowe i gripy. W tamtą stronę raz z wiatrem, raz pod wiatr, zamiast Puławską pojechałem przez Dawidy. Od Dawidów do trasy (~5km) 'usiadłem' na koło ciężarówce, cały czas 55-60kmh:) Dziękuję bardzo za tony pyłu, których się nawdychałem, pylica za parę lat gwarantowana... Na Obozową spokojnie, ale jak to w mieście non stop czerwone światła. Z powrotem zaczęło robić się chłodniej bo była już 17, ale miałem pod wiatr więc szybko się rozgrzałem. Przy Al. Lotników wyprzedził mnie jakiś koks na szosówce, aż do Piaseczna (około 12km) trzymaliśmy tempo 38-42kmh. Przy realu dołączył się do nas jeszcze jeden kolega na góralu. Trzymałem się na kole bez problemu, przypomnę tylko, że było pod wiatr, co prawda słaby, ale zawsze :D
Tempo jazdy po za ostatnimi km spokojne.
hz46% fz34% pz17%
Kategoria s10, 50-100km, samotnie, sliki
na dwie raty
d a n e w y j a z d u
82.76 km
0.00 km teren
03:08 h
Pr.śr.:26.41 km/h
Pr.max:36.00 km/h
Temperatura:14.0
HR max:170 ( 85%)
HR avg:141 ( 71%)
Kalorie: 2240 kcal
Rower:Accent Tormenta
Po wcześnie skończonych rekolekcjach, bo już o 12 wybrałem się na rower. Chciałem pośmigać po drogach, którymi jeszcze nigdy nie jeździłem. Od samego początku męczyłem się z mocnym, nieustającym wiatrem. Jechało mi się ciężko, puls w ogóle nie chciał skakać w górę, a nogi miałem ciężkie jak ze stali. Po 19km, gdy "przecinałem" krajową siódemkę poczułem dziwną miękkość z tyłu, już wiedziałem co jest grane. Niestety, nie wziąłem z domu ani pompki, ani łatek, ani dętki. Szybko zawróciłem i jechałem jak najszybciej z wiatrem. Ujechałem tak 10km, dopóki nie było już w ogóle powietrza w dętce. Na szczęście na horyzoncie ujrzałem przystanek autobusowy, po 2 minutach nadjechał 727:) Co za fuks.
30,94km/01:13/AVS~25kmh
132/168 HZ67% FZ28% PZ2%
Po powrocie zdenerwowany poszedłem do sklepu po nową oponę. To był już czwarty kapeć w przeciągu dwóch tygodniu, zdecydowanie nie polecam detonatorów, opona przejechała niecałe 2000km. Wybór padł na Michelin XC Road 1.4. Po zjedzeniu obiadu i założeniu opony pojechałem tym razem na moją standardową, przedłużoną trasę. Wiatr do wieczora trochę się uspokoił, więc jechało się prześwietnie. Powrót miałem pod wiatr, który odziwo coraz bardziej się nasilał. Nogi kręciły znacznie lżej niż wcześniej. Tempo jazdy spokojne, prawie wszystko w tlenie:) Opona mimo większej wagi o ponad 100g toczy się leciutko i ciszej niż maxxisy.
51,82km/01:55/AVS-27,07kmh
141/170 HZ36% FZ57% PZ6%
Puls wpisuję z treningu.
62AT/3143sliki
Kategoria ze zdjęciem, sliki, samotnie, coś nowego, 50-100km, s10
asfaltowe testy tormenty
d a n e w y j a z d u
30.29 km
0.00 km teren
01:05 h
Pr.śr.:27.96 km/h
Pr.max:34.50 km/h
Temperatura:7.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Kalorie: 750 kcal
Rower:Accent Tormenta
Wczoraj o 19 zachciało mi się założyć nową ramę. Pierw udałem się na myjnie umyć rower karcherem. Zacząłem od demontowania wszystkiego, po niecałych 3h cały rower był w częściach więc zabrałem się za zakładanie części. Poszło w miarę sprawnie, skończyłem o 3 w nocy, ale nie miałem wszystkich linek i pancerzy, bo stare do niczego się nie nadawały. Z samego rana skoczyłem do sklepu, po powrocie wszystko założyłem i wyregulowałem (jak ja nie cierpię bawić się przerzutkami, fuj). Niestety przednia przerzutka nie chciała dobrze współpracować z młynkiem. Mimo to pojechałem na krótkie testy. Najpierw do AirBike, tam gościu naprawił przednią przerzutkę (ponoć była cała pogięta), potem do InterPack po uchwyt rowerowy na samochód i na końcu do Legionu po przejściówki ze schradera na prestę do obręczy i bidon.
Wrażenia z jazdy niesamowite, stery chodzą cudnie, rama jest dłuższa i bardziej zwrotna, a mostek krótszy. Średnia wyszła zacna biorąc pod uwagę światła i wiatr w twarz podczas powrotu. Założyłem też amortyzator, dopiero teraz czuję, że jest wygodniejszy od sztywniaka, ale nieraz niepotrzebnie się buja.
Tormentę w terenie przetestuję prawdopodobnie jeszcze w tym tygodniu:)
Kategoria s10, 25-50km, coś nowego, samotnie, sliki, ze zdjęciem
przywitanie wiosny
d a n e w y j a z d u
45.32 km
0.00 km teren
01:48 h
Pr.śr.:25.18 km/h
Pr.max:54.50 km/h
Temperatura:16.0
HR max:184 ( 92%)
HR avg:135 ( 68%)
Kalorie: 1178 kcal
Rower:Merida Kalahari K8 custom
Rano nie czułem wielkiego zmęczenia po wczorajszej setce, za oknem było cieplutko więc pojechałem z Nesterem na mój standard. Ubrałem się za ciepło, po paru km mały striptiz. Zdjąłem ocieplane nogawki i polar. Z początku pod wiatr, miało być spokojnie to było spokojnie, potem 15km z wiatrem i ostatnie 10km też pod wiatr, ale na luziku. Przed Krępą zrobiliśmy trzy dłuuugie sprinty do 46-50kmh. Jeździło mi się świetnie. Od Pilawy zaczęło kropić, ale rozpadało się dopiero jak dojechałem do domu:) Szkoda, bo pojeździłbym znacznie dłużej.
Przydałaby się szosówka...
hz46% fz35% pz11%
Kategoria s10, 25-50km, sliki, ze zdjęciem
pożegnanie zimy
d a n e w y j a z d u
131.62 km
0.00 km teren
04:57 h
Pr.śr.:26.59 km/h
Pr.max:49.00 km/h
Temperatura:17.0
HR max:191 ( 96%)
HR avg:148 ( 74%)
Kalorie: 3980 kcal
Rower:Merida Kalahari K8 custom
Setka chodziła mi po głowie od jakiegoś tygodnia. Wczoraj przed snem wszedłem na forum nocnego roweru i okazało się, że są plany na objazd Kampinosu. Bez zastanowienia ustawiłem budzik na 8 i poszedłem szybko spać (było już po północy, czyli za dużo nie pospałem). Z domu wyjechałem po 9. Do Wilanowskiej z wiatrem, czyli szybko. Na placu zamkowym byłem już o 10.15 więc miałem 45minut. O 11 zjawiło się 6 osób (dwie na szosówkach, reszta na góralach). Ustaliliśmy, że jedziemy krótszą pętle. Przez Warszawę spokojnie. Po wyjeździe z miasta tempo trochę mocniejsze, Sławek na swoim góralu (co więcej na terenowych oponach) pocinał pod wiatr 28-32kmh. Dwaj koledzy mieli ograniczony limit czasu, więc zawrócili po 20-30km. Leszno osiągnęliśmy w miarę szybko. W stronę Roztoki jakby z wiatrem, inicjatywę znów przejął Sławek, 35-45kmh to była normalka:D Na drodze mniej tirów niż w czerwcu. Przed Aleksandrowem odbiliśmy na Leszno, znów wiatr pomagał. W okolicach Janówka pod koła Ewy wbiega pies. Wywrotka wyglądała bardzo nieciekawie, bo poleciała na moje przednie koło. Na szczęście nikt nie ucierpiał na zdrowiu:) Gorzej ze sprzętem, owijka zadrapana, lewa klamkomanetka chyba połamana. U mnie znacznie mniejsze szkody, tylko lekkie skrzywienie przedniej obręczy i jedna szprycha do wymiany. Od tego momentu tempo znacznie spokojniejsze, co nie znaczy, że spokojne:D Przed Czosnowem w ostatniej chwili zauważyłem jadących z naprzeciwka Damiana i Jacka. Niestety tak szybko przemknęli, że zdążyłem tylko machnąć i krzyknąć "Witam". Droga do Warszawy minęła szybko i przyjemnie. Udaliśmy się do baru pod rurą. Po paru dłuższych chwilach ruszyłem do domu. Od Agrykoli zaczęło padać, a na Poleczkach rozpadało się na dobre, ale deszcz był bardzo przyjemny, taki wiosenny, do domu dojechałem calutki mokry:)
Co mnie cieszy, to to, że ani razu nie odcięło mi prądu mimo ekstremalnie wysokich pulsów, nie ma co patrzeć na średni, bo sigma coś dziwnie nalicza...
hz23% fz36% pz37%
Kategoria ze zdjęciem, sliki, 100-200km, s10
wiosenne nowości
d a n e w y j a z d u
85.29 km
0.00 km teren
03:16 h
Pr.śr.:26.11 km/h
Pr.max:38.50 km/h
Temperatura:13.0
HR max:183 ( 92%)
HR avg:154 ( 77%)
Kalorie: 2683 kcal
Rower:Merida Kalahari K8 custom
Trasa: Piaseczno - Piskórka - Łoś - Tarczyn - Jeżewice - Michrówek - Rembertów - Wylezin - Racibory - Prażmów - Wągrodno - Krupia Wólka - Dobiesz - Pilawa - Zalesie Górne - Jesówka - Piaseczno
Pogoda dzisiaj świetna, jak wyjeżdżałem termometr wskazywał 14*C. Na siebie założyłem pełny strój wiosenny:) W wielkim skrócie trasę opisałbym tak:
30km - pod wiatr, puls bardzo wysoki, średnia słaba
30km - z wiatrem, puls średni, średnia idzie w ostro górę
25km - raz tak raz tak, puls wysoki, średnia idzie w górę
A teraz dokładniejszy opis trasy. Wybrałem się na poznanie nowych asfaltów, bo ile można jeździć po tych samych trasach. Do Tarczyna jazda pod przednioboczny, lub co gorsza idealnie pod wiatr. Miało być tlenowo, ale od samego początku wiedziałem, że tak nie będzie. Mimo około 5,5godzin snu jechało mi się świetnie, nóżka podawała aż miło:) Po zjeździe z drogi nr876 wiatr raz zawiewał sobie z boku, raz od tyłu. Prędkość średnia rosła w oczach. Im dalej odjeżdżałem na południe tym mniej śniegu było na polach. W okolicach Jeżewic trafiłem na parę długich (1-2km), ale płaskich podjazdów i zjazdów, świetnie, bo u mnie w ogóle nic takiego nie ma;D Niestety prawa noga ostatnie 30km trochę pobolewała po wczorajszej glebie. Przeliczyłem się z kilometrami i wróciłem do domu po zmroku. Zdjęć nie ma za dużo, bo postawiłem na jazdę, zrobiłem tylko jeden dłuższy postój w sklepie (parę minut).
Trasa świetna, pogoda też. Przypomniałem sobie dzisiaj co mnie tak na prawdę kręci w rowerze. Dawno nie miałem takiej radochy z jazdy!
hz10% fz47% pz42%
Kategoria s10, 50-100km, samotnie, sliki, ze zdjęciem
jak to w końcu jest?!
d a n e w y j a z d u
45.23 km
0.00 km teren
01:45 h
Pr.śr.:25.85 km/h
Pr.max:34.00 km/h
Temperatura:9.0
HR max:173 ( 87%)
HR avg:150 ( 75%)
Kalorie: 1423 kcal
Rower:Merida Kalahari K8 custom
Pogoda dziś wiosenna, aż 9*C, do południa pochmurnie, deszczowo i bezwietrznie, a potem słonecznie i wietrznie. Pierwsze 15km pod wiatr. Jak silny można wywnioskować z wahań pulsu, po wjeździe do lasu spadał od razu o dobre 15uderzeń. Od samego początku wiedziałem, że ubrałem się za ciepło, pot leciał ze mnie strumieniami. Nawiązując do pytania w temacie, 15km jechałem pod przednio boczny wiatr, po nawrotce powinienem mieć tylno boczny, ale nie, znów to samo... Zastanawiałem się nad tym cały czas, przecież to jest niemożliwe. Pod koniec zamyślony wjechałem w głęboką na 5-10cm dziurę w drodze. Wybiło mnie ładnie, bo przeleciałem dobre 5m. Po twardym lądowaniu oględziny roweru i siebie, po za siniakami,lekkim rozcentrowaniem przedniego kółka i przetarciem siodła nic większego się nie stało, a na początku wyglądało to nie ciekawie. Trening mogę zdecydowanie zaliczyć do tych mocniejszych:) Zdjęcia z komórki...
Aaaaa, przetestowałem dziś zimowe wkładki do butów, ciepłe jak cholera :D
hz16% fz55% pz28%
9848 łańcuch
Kategoria s10, 25-50km, samotnie, sliki, ze zdjęciem